- Kategorie:
- 0 - 50.458
- 100 - 200.99
- 200 >.14
- 2008.0
- 2009.92
- 2010.109
- 2011.169
- 2012.207
- 2013.91
- 50 - 100.185
- Flow.3
- Geocaching.20
- Maraton szosowy.5
- Podjazdy.12
- Samotnie.123
- Szosa.391
- Teren.246
- Trenażer.61
- Wirtualny przeciwnik.8
- Wycieczka.34
- Wycieczka kilkudniowa.7
Wpisy archiwalne w kategorii
2009
Dystans całkowity: | 5352.25 km (w terenie 2321.00 km; 43.36%) |
Czas w ruchu: | 270:52 |
Średnia prędkość: | 19.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
Suma podjazdów: | 37205 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 74598 kcal |
Liczba aktywności: | 92 |
Średnio na aktywność: | 58.18 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 3)
Poniedziałek, 22 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Dzień 3
Wilczkowo - Świerzno - Kamień Pomorski - Sibin - Wolin - Mokrzyca Wielka - Wapnica - Lubin - Wicko - Międzyzdroje - Świnoujście
Pobudka jak zwykle o 6.30. Dzięki temu że miałem pokój mogłem spokojnie się wyspać a przy okazji wysuszyć ubrania.
Po lekkim śniadaniu, wyczyszczeniu i nasmarowaniu roweru (po wczorajszym łańcuch stawał się już trochę brązowawy) o godzinie 8 wyruszyłem w dalszą drogę. Dzisiaj w planie miałem dojechać do Świnoujścia przez Kamień Pomorski i Wolin.
Tak też się stało, trasa prowadziła głównie asfaltowymi drogami i to w dodatku prawie cały czas jechałem z wiatrem, więc jazda była czystą przyjemnością.
O godzinie 10-tej byłem już w Kamieniu Pomorskim

Pochodziłem trochę po mieście, porobiłem parę zdjęć

i pojechałem dalej.
Półtorej godziny później byłem już w Wolinie, gdzie zatrzymałem się na mały posiłek, pochodziłem po mieście odwiedzając kilka ciekawych miejsc

Wzgórze Wisielców
Czas biegł dość szybko i trzeba było jechać dalej. Wówczas jednak natrafiłem na drobne problemy z wydostaniem się z miasta. Nie mogłem znaleźć drogi rowerowej którą miałem jechać do Świnoujścia tak więc trasą turystyczną pojechałem do Mokrzycy a później do Wapnicy

Z Wapnicy niedaleko było do Lubina gdzie wstąpiłem na punkt widokowy zlokalizowany na terenach średniowiecznego grodziska

skąd rozciągał się piękny widok na Zalew Szczeciński

Zalew Szczeciński
Z Lubina miałem pojechać szlakiem rowerowym do Świnoujścia, niestety znów nie mogłem go znaleźć więc pojechałem do Międzyzdrojów a stamtąd szlakiem R-10 dojechałem do Świnoujścia, po drodze odwiedzając umocnienia a także latarnie morską
Stanowisko dowodzenia baterii Goben

Bateria brzegowa

Bateria wschodnia



Po zwiedzeniu militarnych obiektów pojechałem do latarni morskiej

Latarnia Świnoujście
Rok budowy - 1857
Wysokość wieży - 68m
Wysokość światła - 68m n.p.m.
następnie przeprawiłem się przez Świnę i zacząłem odwiedzać kolejne militarne obiekty.

Fort Anioła
Robiło się już późno a musiałem jeszcze znaleźć jakiś nocleg. Udało mi się to na polu namiotowym 'Relax' i po prysznicu, kolacji poszedłem spać po 22
PODSUMOWANIE
Trzeci dzień jazdy był bardzo przyjemny, mięśnie nóg już w ogóle nie dokuczały i jechało się bardzo przyjemnie, dodatkowo przez cały dzień ładnie świeciło słońce i temperatura w granicach od 17-26°C. Ten dzień bogaty był również w różne atrakcje do zwiedzania, po raz pierwszy też podczas tej wycieczki mogłem usłyszeć szum morza :)
Temperatura:21.0, HR max:166 ( 89%), HR avg:124 ( 66%), W pionie:488 m
Wilczkowo - Świerzno - Kamień Pomorski - Sibin - Wolin - Mokrzyca Wielka - Wapnica - Lubin - Wicko - Międzyzdroje - Świnoujście
Pobudka jak zwykle o 6.30. Dzięki temu że miałem pokój mogłem spokojnie się wyspać a przy okazji wysuszyć ubrania.
Po lekkim śniadaniu, wyczyszczeniu i nasmarowaniu roweru (po wczorajszym łańcuch stawał się już trochę brązowawy) o godzinie 8 wyruszyłem w dalszą drogę. Dzisiaj w planie miałem dojechać do Świnoujścia przez Kamień Pomorski i Wolin.
Tak też się stało, trasa prowadziła głównie asfaltowymi drogami i to w dodatku prawie cały czas jechałem z wiatrem, więc jazda była czystą przyjemnością.
O godzinie 10-tej byłem już w Kamieniu Pomorskim

Pochodziłem trochę po mieście, porobiłem parę zdjęć

i pojechałem dalej.
Półtorej godziny później byłem już w Wolinie, gdzie zatrzymałem się na mały posiłek, pochodziłem po mieście odwiedzając kilka ciekawych miejsc

Wzgórze Wisielców
Czas biegł dość szybko i trzeba było jechać dalej. Wówczas jednak natrafiłem na drobne problemy z wydostaniem się z miasta. Nie mogłem znaleźć drogi rowerowej którą miałem jechać do Świnoujścia tak więc trasą turystyczną pojechałem do Mokrzycy a później do Wapnicy

Z Wapnicy niedaleko było do Lubina gdzie wstąpiłem na punkt widokowy zlokalizowany na terenach średniowiecznego grodziska

skąd rozciągał się piękny widok na Zalew Szczeciński

Zalew Szczeciński
Z Lubina miałem pojechać szlakiem rowerowym do Świnoujścia, niestety znów nie mogłem go znaleźć więc pojechałem do Międzyzdrojów a stamtąd szlakiem R-10 dojechałem do Świnoujścia, po drodze odwiedzając umocnienia a także latarnie morską

Stanowisko dowodzenia baterii Goben

Bateria brzegowa

Bateria wschodnia



Po zwiedzeniu militarnych obiektów pojechałem do latarni morskiej

Latarnia Świnoujście
Rok budowy - 1857
Wysokość wieży - 68m
Wysokość światła - 68m n.p.m.
następnie przeprawiłem się przez Świnę i zacząłem odwiedzać kolejne militarne obiekty.

Fort Anioła
Robiło się już późno a musiałem jeszcze znaleźć jakiś nocleg. Udało mi się to na polu namiotowym 'Relax' i po prysznicu, kolacji poszedłem spać po 22
PODSUMOWANIE
Trzeci dzień jazdy był bardzo przyjemny, mięśnie nóg już w ogóle nie dokuczały i jechało się bardzo przyjemnie, dodatkowo przez cały dzień ładnie świeciło słońce i temperatura w granicach od 17-26°C. Ten dzień bogaty był również w różne atrakcje do zwiedzania, po raz pierwszy też podczas tej wycieczki mogłem usłyszeć szum morza :)
Rower:Felt
Dane wycieczki:
115.35 km (55.00 km teren), Czas: 07:07 h, Avg:16.21 km/h,
Prędkość maks: 32.90 km/hTemperatura:21.0, HR max:166 ( 89%), HR avg:124 ( 66%), W pionie:488 m
Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 2)
Niedziela, 21 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Dzień 2
Rosnowo - Dobrowo - Sławoborze - Międzyrzecze - Gryfice - Wilczkowo
Pobudka o 6.30, na dworze piękne czyste niebo i świecące słońce. Zapowiadał się ciepły dzień. Z pakowaniem obozu musiałem trochę odczekać by wysuszyć namiot i tak zeszło mi prawie do godziny 8. Wówczas to zwinąłem namiot i zacząłem wszystko pakować na rower. Niestety przez mój błąd (nie taka kolejność zakładania sakw) mogłem ponieść dość sporą finansową stratę, całe szczęście że obyło się tylko na urwanym uchwycie od torby na kierownicy. Zamiast tę torbę założyć na końcu, założyłem ją jako pierwszą i kierownica się przekręciła przez co rower się przewrócił no i urwał uchwyt, a w torbie miałem aparat i całe szczęście że go nie uszkodziłem. Jakoś udało mi się usztywnić uchwyt i założyć torbę na kierownicę przytrzymując ją expanderem. I tak o 8.20 wyjechałem w dalszą drogę.
Pierwsze 20km biegło przez lasy więc prędkość nie była powalająca, choć zdarzały się dość przyjemne odcinki. Z każdą minutą na niebo nadciągały coraz ciemniejsze chmury i było tylko kwestią czasu kiedy zacznie padać.

Niestety to co nieuniknione czyli deszcz zaczął padać gdy dojeżdżałem do Międzyrzecza. Chwilę pojechałem w deszczu ale gdy zaczęło już na dobre padać przystanąłem bo chciałem przeczekać. Niestety nie zanosiło się by przestało padać więc postanowiłem jechać dalej, do celu pozostało mi jakieś 40km i trzeba było je jakoś pokonać. Tak więc bez ociągania przy padającym raz lżej raz mocniej deszczu, brnąc w błocie, kałużach dojechałem około 19-tej do Wilczkowa. Tam wynająłem pokój w gospodarstwie agroturystycznym, wyczyściłem rower bo wyglądał strasznie, wziąłem ciepły prysznic, przeprałem rzeczy, no i mogłem podładować komórkę i nawigację. Gdy dojechałem do Wilczkowa nawigacja nagle mi zgasła, nie wiem co było tego przyczyną. W każdym bądź razie skutek był taki że niestety nawigacja nie zapisała śladu z tego dnia.
PODSUMOWANIE
Drugi dzień jazdy nie zaczął się zbyt szczęśliwie (ułamany uchwyt torby na kierownicy) i tak tez się skończył (restart nawigacji i brak śladu jazdy z tego dnia) poza tym cała niedzielna jazda w większości lasami i drogami gruntowymi nie była zbyt przyjemna a to ze względu na bardzo mokre drogi i ścieżki.
Temperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), W pionie: m
Rosnowo - Dobrowo - Sławoborze - Międzyrzecze - Gryfice - Wilczkowo
Pobudka o 6.30, na dworze piękne czyste niebo i świecące słońce. Zapowiadał się ciepły dzień. Z pakowaniem obozu musiałem trochę odczekać by wysuszyć namiot i tak zeszło mi prawie do godziny 8. Wówczas to zwinąłem namiot i zacząłem wszystko pakować na rower. Niestety przez mój błąd (nie taka kolejność zakładania sakw) mogłem ponieść dość sporą finansową stratę, całe szczęście że obyło się tylko na urwanym uchwycie od torby na kierownicy. Zamiast tę torbę założyć na końcu, założyłem ją jako pierwszą i kierownica się przekręciła przez co rower się przewrócił no i urwał uchwyt, a w torbie miałem aparat i całe szczęście że go nie uszkodziłem. Jakoś udało mi się usztywnić uchwyt i założyć torbę na kierownicę przytrzymując ją expanderem. I tak o 8.20 wyjechałem w dalszą drogę.
Pierwsze 20km biegło przez lasy więc prędkość nie była powalająca, choć zdarzały się dość przyjemne odcinki. Z każdą minutą na niebo nadciągały coraz ciemniejsze chmury i było tylko kwestią czasu kiedy zacznie padać.

Niestety to co nieuniknione czyli deszcz zaczął padać gdy dojeżdżałem do Międzyrzecza. Chwilę pojechałem w deszczu ale gdy zaczęło już na dobre padać przystanąłem bo chciałem przeczekać. Niestety nie zanosiło się by przestało padać więc postanowiłem jechać dalej, do celu pozostało mi jakieś 40km i trzeba było je jakoś pokonać. Tak więc bez ociągania przy padającym raz lżej raz mocniej deszczu, brnąc w błocie, kałużach dojechałem około 19-tej do Wilczkowa. Tam wynająłem pokój w gospodarstwie agroturystycznym, wyczyściłem rower bo wyglądał strasznie, wziąłem ciepły prysznic, przeprałem rzeczy, no i mogłem podładować komórkę i nawigację. Gdy dojechałem do Wilczkowa nawigacja nagle mi zgasła, nie wiem co było tego przyczyną. W każdym bądź razie skutek był taki że niestety nawigacja nie zapisała śladu z tego dnia.
PODSUMOWANIE
Drugi dzień jazdy nie zaczął się zbyt szczęśliwie (ułamany uchwyt torby na kierownicy) i tak tez się skończył (restart nawigacji i brak śladu jazdy z tego dnia) poza tym cała niedzielna jazda w większości lasami i drogami gruntowymi nie była zbyt przyjemna a to ze względu na bardzo mokre drogi i ścieżki.
Rower:Felt
Dane wycieczki:
115.32 km (70.00 km teren), Czas: 08:15 h, Avg:13.98 km/h,
Prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), W pionie: m
Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 1)
Sobota, 20 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Zaczął się urlop więc czas na długo planowaną wycieczkę do Świnoujścia a później wzdłuż polskiego wybrzeża z powrotem do Lęborka.
Dzień 1 - sobota
Lębork - Domaradz - Dębnica Kaszubska - Suchorze - Barcino - Kępice - Polanów - Mostowo - Grzybnica (Kamienne Kręgi) - Rosnowo
Wieczorem przed wyjazdem czyli w piątek zapakowałem sakwy według listy by o niczym nie zapomnieć. Była to moja pierwsza samotna i w dodatku tak długa wycieczka rowerowa, w związku z tym miałem lekkie obawy czy dam radę.
W sobotę rano zjadłem śniadanie i o 7.50 wyjechałem w swoją podróż. Temperatura była w miarę dobra do jazdy bo jakieś 16°C, poza tym zero słońca no i jak zwykle przez ostatnie dni wiał wiatr ale całe szczęście że nie padał deszcz. Podczas planowania wycieczki zakładałem że najpierw pojadę wzdłuż wybrzeża do Świnoujścia a z powrotem do Lęborka trasą bardziej w głębi wybrzeża. No ale jak to bywa, plany planami i w rzeczywistości ze względu na wiejący wiatr z zachodu pojechałem odwrotnie niż z początku planowałem, a więc najpierw w głębi wybrzeża do Świnoujścia pod wiatr a z powrotem już z wiatrem (tak sobie przynajmniej myślałem) wzdłuż wybrzeża do Lęborka.
Pierwsze 50km było tragiczne, po pierwsze nie byłem przyzwyczajony do jazdy z tak odciążonym rowerem (sakwy ważyły około 28kg), po drugie jechałem pod wiatr więc chwilami trochę rzucało rowerem, po trzecie źle rozplanowałem siły i narzuciłem sobie na początku zbyt ostre tempo. Tak więc po pierwszych 35km musiałem zrobić przymusowy postój by trochę odpocząć bo dalej nie byłem w stanie jechać gdyż dość mocno dawały o sobie znać mięśnie dwugłowe ud, a to przecież dopiero początek jazdy. No ale chwilkę odpocząłem, ból mięśni się zmniejszył i pojechałem dalej. Po przejechaniu 50km zrobiłem drugi odpoczynek tym razem już planowany by coś zjeść. Akurat w momencie gdy się zatrzymałem zachmurzyło się dość mocno i przez jakieś 15 minut popadał deszcz. Zjadłem, odpocząłem, deszcz przestał padać jak na zawołanie i pojechałem dalej. Ale daleko nie zajechałem tylko około 15km bo znów zaczął padać deszcze tym bardziej bardziej intensywnie że zmuszony byłem do kolejnego przystanku pod drzewem. Przejechałem tylko jakieś 65km czyli jeszcze nie byłem w połowie drogi a już miałem trzy prawie 20 minutowe przerwy. No ale tak bywa w drodze, pogody nie jest się w stanie przewidzieć. Po prawie 20 minutach deszcz zelżał i można było ruszyć w dalszą drogę. Mięśnie już prawie zupełnie przestały dokuczać i z kilometra na kilometr jechało się coraz lepiej.

Prawie pusta droga
Droga biegła różnie to po szosie z dobrą nawierzchnią i prawie bez żadnego samochodu to po drogach gruntowych i kocich łbach.
O godzinie 17-tej już bez długich i przymusowych postojów dojechałem do Grzybnicy i odwiedziłem Kamienne Kręgi
Kamienne Kręgi
Po zrobieniu paru zdjęć obejrzeniu kurhanów ruszyłem lasem do Rosnowa gdzie zaplanowałem nocleg.
O godzinie 19-tej rozbiłem namiot na prawie pustym polu namiotowym nad jeziorem Rosnowskim, przygotowałem sobie posiłek makaronik no i wówczas po raz trzeci w tym dniu zaczął padać deszcz. Mi to już całe szczęście nie przeszkadzało.
PODSUMOWANIE
Pierwszy dzień jazdy obył się bez niespodzianek nie licząc bólu mięśni dwugłowych ud na początku jazdy, jednak z każdym kilometrem jazda stawała się przyjemniejsza.
GALERIA ZDJĘĆ
Mapa przejazdu
Temperatura:17.0, HR max:184 ( 98%), HR avg:141 ( 75%), W pionie:1007 m
Dzień 1 - sobota
Lębork - Domaradz - Dębnica Kaszubska - Suchorze - Barcino - Kępice - Polanów - Mostowo - Grzybnica (Kamienne Kręgi) - Rosnowo
Wieczorem przed wyjazdem czyli w piątek zapakowałem sakwy według listy by o niczym nie zapomnieć. Była to moja pierwsza samotna i w dodatku tak długa wycieczka rowerowa, w związku z tym miałem lekkie obawy czy dam radę.
W sobotę rano zjadłem śniadanie i o 7.50 wyjechałem w swoją podróż. Temperatura była w miarę dobra do jazdy bo jakieś 16°C, poza tym zero słońca no i jak zwykle przez ostatnie dni wiał wiatr ale całe szczęście że nie padał deszcz. Podczas planowania wycieczki zakładałem że najpierw pojadę wzdłuż wybrzeża do Świnoujścia a z powrotem do Lęborka trasą bardziej w głębi wybrzeża. No ale jak to bywa, plany planami i w rzeczywistości ze względu na wiejący wiatr z zachodu pojechałem odwrotnie niż z początku planowałem, a więc najpierw w głębi wybrzeża do Świnoujścia pod wiatr a z powrotem już z wiatrem (tak sobie przynajmniej myślałem) wzdłuż wybrzeża do Lęborka.
Pierwsze 50km było tragiczne, po pierwsze nie byłem przyzwyczajony do jazdy z tak odciążonym rowerem (sakwy ważyły około 28kg), po drugie jechałem pod wiatr więc chwilami trochę rzucało rowerem, po trzecie źle rozplanowałem siły i narzuciłem sobie na początku zbyt ostre tempo. Tak więc po pierwszych 35km musiałem zrobić przymusowy postój by trochę odpocząć bo dalej nie byłem w stanie jechać gdyż dość mocno dawały o sobie znać mięśnie dwugłowe ud, a to przecież dopiero początek jazdy. No ale chwilkę odpocząłem, ból mięśni się zmniejszył i pojechałem dalej. Po przejechaniu 50km zrobiłem drugi odpoczynek tym razem już planowany by coś zjeść. Akurat w momencie gdy się zatrzymałem zachmurzyło się dość mocno i przez jakieś 15 minut popadał deszcz. Zjadłem, odpocząłem, deszcz przestał padać jak na zawołanie i pojechałem dalej. Ale daleko nie zajechałem tylko około 15km bo znów zaczął padać deszcze tym bardziej bardziej intensywnie że zmuszony byłem do kolejnego przystanku pod drzewem. Przejechałem tylko jakieś 65km czyli jeszcze nie byłem w połowie drogi a już miałem trzy prawie 20 minutowe przerwy. No ale tak bywa w drodze, pogody nie jest się w stanie przewidzieć. Po prawie 20 minutach deszcz zelżał i można było ruszyć w dalszą drogę. Mięśnie już prawie zupełnie przestały dokuczać i z kilometra na kilometr jechało się coraz lepiej.

Prawie pusta droga
Droga biegła różnie to po szosie z dobrą nawierzchnią i prawie bez żadnego samochodu to po drogach gruntowych i kocich łbach.
O godzinie 17-tej już bez długich i przymusowych postojów dojechałem do Grzybnicy i odwiedziłem Kamienne Kręgi

Kamienne Kręgi
Po zrobieniu paru zdjęć obejrzeniu kurhanów ruszyłem lasem do Rosnowa gdzie zaplanowałem nocleg.
O godzinie 19-tej rozbiłem namiot na prawie pustym polu namiotowym nad jeziorem Rosnowskim, przygotowałem sobie posiłek makaronik no i wówczas po raz trzeci w tym dniu zaczął padać deszcz. Mi to już całe szczęście nie przeszkadzało.
PODSUMOWANIE
Pierwszy dzień jazdy obył się bez niespodzianek nie licząc bólu mięśni dwugłowych ud na początku jazdy, jednak z każdym kilometrem jazda stawała się przyjemniejsza.
GALERIA ZDJĘĆ
Mapa przejazdu
Rower:Felt
Dane wycieczki:
154.03 km (75.00 km teren), Czas: 09:02 h, Avg:17.05 km/h,
Prędkość maks: 38.70 km/hTemperatura:17.0, HR max:184 ( 98%), HR avg:141 ( 75%), W pionie:1007 m
Dom-Praca-Dom
Rower:Felt
Dane wycieczki:
10.25 km (0.00 km teren), Czas: 00:31 h, Avg:19.84 km/h,
Prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), W pionie: m
Po pracy - rundka
Po pracy rundka dookoła Lęborka, wiatr podobnie jak wczoraj dawał się ostro we znaki...
Temperatura:19.0, HR max:177 ( 95%), HR avg:143 ( 76%), W pionie:374 m
Rower:Felt
Dane wycieczki:
43.96 km (0.00 km teren), Czas: 01:44 h, Avg:25.36 km/h,
Prędkość maks: 41.90 km/hTemperatura:19.0, HR max:177 ( 95%), HR avg:143 ( 76%), W pionie:374 m
Niedzielny wypadzik
Krótki wypadzik przed obiadem :) Przejażdżka byłaby przyjemniejsza gdyby nie ten wiatr który momentami strasznie wiał.
Temperatura:19.0, HR max:175 ( 94%), HR avg:135 ( 72%), W pionie:459 m
Rower:Felt
Dane wycieczki:
51.50 km (15.00 km teren), Czas: 02:30 h, Avg:20.60 km/h,
Prędkość maks: 38.60 km/hTemperatura:19.0, HR max:175 ( 94%), HR avg:135 ( 72%), W pionie:459 m
Po pracy - rundka
Po pracy rundka po lesie
Temperatura:16.0, HR max:140 ( 75%), HR avg:110 ( 59%), W pionie: 90 m
Rower:Felt
Dane wycieczki:
18.83 km (10.00 km teren), Czas: 00:58 h, Avg:19.48 km/h,
Prędkość maks: 35.20 km/hTemperatura:16.0, HR max:140 ( 75%), HR avg:110 ( 59%), W pionie: 90 m
Kaszuby cz.I
Pogoda dziś nie była zbyt ładna, słońca jak na lekarstwo, zimny wiatr i w ogóle jak na czerwiec tylko około 14 stopni. Ale i tak wybrałem się na dłuższa przejażdżkę po Kaszubach.
Lębork - Linia - Mirachowo - Chmielno - Ostrzyce - Goreczyno - Łapalice - Sianowo - Głodnica - Linia - Lębork trasa dość pofałdowana raz w górę raz w dół :)
Wyjechałem po 9-tej najpierw ulicą do Lini skąd drogami gruntowym i leśnymi w błocie po osie kół do Mirachowa, później już trochę lepsza drogą do Chmielna. Z Chmielna do okolic Reboszewa jechałem czerwonym pieszym szlakiem który niestety na odcinku przy jeziorze Brodno Małe nie bardzo nadawał się do jazdy rowerem, prawie wszędzie teren prywatny i szlak krąży w zaroślach między tymi terenami. Około 12-tej dojechałem do pierwszego celu mojej wycieczki na punkt widokowy Złota Góra skąd rozciąga piękny widok na okolice, akurat gdy tam byłem przyjechała wycieczka z Niemiec i cała okolica zaroiła się od turystów robiących wszystkiemu zdjęcia.
Zaraz przy platformie widokowej znajduje się pomnik Partyzantów Gryfa Pomorskiego
Po chwili odpoczynku ruszyłem dalej do Ostrzyc gdzie również odwiedziłem punkt widokowy Jastrzębia Góra. Niestety do samej platformy się nie dostałem bo akurat pewne państwo urządziło tam sobie zakrapianą imprezkę, zatrzymałem się trochę z boku zrobiłem kilka zdjęć i pojechałem dalej.

Następnym celem mojej wycieczki były Łapalice dokąd dojechałem po części ulicą, po części drogami gruntowymi. W Łapalicach rzuciłem okiem na zamek który robi wrażenie, mimo że nie widać go zbyt dobrze zza płotu i betonowego muru.

Z Łapalic udałem się do Sianowa skąd w dalszą drogę pojechałem pieszym czerwonym szlakiem co jak się później okazało nie było zbyt dobrym pomysłem i mogło mnie drogo kosztować. Otóż prawie cała droga biegła przez las i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to że po opadach deszczu miejscami droga była nie do przejechania ze względu na wielgachne kałuże w których rower grzązł prawie po samą korbę, jakby tego było było mało co kawałek wycinka drzew i pełno gałęzi na drogach których nie sposób ominąć. Jedna taka gałąź tak mi się wkręciła w tylne koło że o mały włos nie wyrwałaby mi przewodu hamulcowego, na szczęście skończyło się na strachu i lekko wygiętej szprysze.
Rower po powrocie do domu wyglądał strasznie, cały w błocie.
Na tę wycieczkę pierwszy raz od bardzo długiego czasu pojechałem z sakwami a właściwie z jedną sakwą bo jak do tej pory zawsze jeździłem z plecakiem. Muszę przyznać że jazda z obładowanym plecakiem jest jak dla mnie trochę bardziej męcząca i od teraz na takie dłuższe wypady mimo że trzeba jeździć przede wszystkim na zjazdach po nierównym trochę bardziej ostrożnie będę korzystał z sakw.
A tak wygląda mapka przejazdu, piękne widoki i jak wspomniałem raz w górę raz w dół...
Temperatura:14.0, HR max:180 ( 96%), HR avg:128 ( 68%), W pionie:1505 m
Lębork - Linia - Mirachowo - Chmielno - Ostrzyce - Goreczyno - Łapalice - Sianowo - Głodnica - Linia - Lębork trasa dość pofałdowana raz w górę raz w dół :)
Wyjechałem po 9-tej najpierw ulicą do Lini skąd drogami gruntowym i leśnymi w błocie po osie kół do Mirachowa, później już trochę lepsza drogą do Chmielna. Z Chmielna do okolic Reboszewa jechałem czerwonym pieszym szlakiem który niestety na odcinku przy jeziorze Brodno Małe nie bardzo nadawał się do jazdy rowerem, prawie wszędzie teren prywatny i szlak krąży w zaroślach między tymi terenami. Około 12-tej dojechałem do pierwszego celu mojej wycieczki na punkt widokowy Złota Góra skąd rozciąga piękny widok na okolice, akurat gdy tam byłem przyjechała wycieczka z Niemiec i cała okolica zaroiła się od turystów robiących wszystkiemu zdjęcia.

Zaraz przy platformie widokowej znajduje się pomnik Partyzantów Gryfa Pomorskiego

Po chwili odpoczynku ruszyłem dalej do Ostrzyc gdzie również odwiedziłem punkt widokowy Jastrzębia Góra. Niestety do samej platformy się nie dostałem bo akurat pewne państwo urządziło tam sobie zakrapianą imprezkę, zatrzymałem się trochę z boku zrobiłem kilka zdjęć i pojechałem dalej.

Następnym celem mojej wycieczki były Łapalice dokąd dojechałem po części ulicą, po części drogami gruntowymi. W Łapalicach rzuciłem okiem na zamek który robi wrażenie, mimo że nie widać go zbyt dobrze zza płotu i betonowego muru.

Z Łapalic udałem się do Sianowa skąd w dalszą drogę pojechałem pieszym czerwonym szlakiem co jak się później okazało nie było zbyt dobrym pomysłem i mogło mnie drogo kosztować. Otóż prawie cała droga biegła przez las i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to że po opadach deszczu miejscami droga była nie do przejechania ze względu na wielgachne kałuże w których rower grzązł prawie po samą korbę, jakby tego było było mało co kawałek wycinka drzew i pełno gałęzi na drogach których nie sposób ominąć. Jedna taka gałąź tak mi się wkręciła w tylne koło że o mały włos nie wyrwałaby mi przewodu hamulcowego, na szczęście skończyło się na strachu i lekko wygiętej szprysze.
Rower po powrocie do domu wyglądał strasznie, cały w błocie.
Na tę wycieczkę pierwszy raz od bardzo długiego czasu pojechałem z sakwami a właściwie z jedną sakwą bo jak do tej pory zawsze jeździłem z plecakiem. Muszę przyznać że jazda z obładowanym plecakiem jest jak dla mnie trochę bardziej męcząca i od teraz na takie dłuższe wypady mimo że trzeba jeździć przede wszystkim na zjazdach po nierównym trochę bardziej ostrożnie będę korzystał z sakw.
A tak wygląda mapka przejazdu, piękne widoki i jak wspomniałem raz w górę raz w dół...
Rower:Felt
Dane wycieczki:
131.65 km (80.00 km teren), Czas: 07:25 h, Avg:17.75 km/h,
Prędkość maks: 50.70 km/hTemperatura:14.0, HR max:180 ( 96%), HR avg:128 ( 68%), W pionie:1505 m
Rundka po pracy
Po pracy rundka po szosie, ale jakoś nie byłem w formie i ciężko się jechało...
Temperatura:17.0, HR max:156 ( 83%), HR avg:129 ( 69%), W pionie: m
Rower:Felt
Dane wycieczki:
47.20 km (0.00 km teren), Czas: 01:49 h, Avg:25.98 km/h,
Prędkość maks: 43.42 km/hTemperatura:17.0, HR max:156 ( 83%), HR avg:129 ( 69%), W pionie: m
Przedpołudniowy wypadzik
Dziś nie miałem czasu na dłuższa przejażdżkę choć pogoda do tego zachęcająca. Wybrałem się więc z rana do lasu by choć trochę wykorzystać ten ładny i słoneczny dzień.
Temperatura:24.0, HR max:177 ( 95%), HR avg:141 ( 75%), W pionie: m
Rower:Felt
Dane wycieczki:
55.29 km (30.00 km teren), Czas: 02:48 h, Avg:19.75 km/h,
Prędkość maks: 53.78 km/hTemperatura:24.0, HR max:177 ( 95%), HR avg:141 ( 75%), W pionie: m