Kifor - dziennik jazdblog rowerowy

avatar kifor
Lębork

Informacje

Sezon 2013 baton rowerowy bikestats.pl Sezon 2012
button stats bikestats.pl
Sezon 2011
button stats bikestats.pl
Sezon 2010
button stats bikestats.pl
Sezon 2009
button stats bikestats.pl

Geocaching

Opencaching PL - Statystyka dla kifor

my geokrets statistics

GPS

GPSies - Tracks of kifor

Prognoza pogody dla Lęborka

Pogoda w Lęborku

Muza

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

Moje rowery

Felt 16962 km
Leader Fox 11 km
Cicli B Crook 28072 km
TACX FLOW

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kifor.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

200 >

Dystans całkowity:3493.85 km (w terenie 100.00 km; 2.86%)
Czas w ruchu:118:35
Średnia prędkość:29.46 km/h
Maksymalna prędkość:62.20 km/h
Suma podjazdów:18285 m
Maks. tętno maksymalne:190 (97 %)
Maks. tętno średnie:160 (82 %)
Suma kalorii:72593 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:249.56 km i 8h 28m
Więcej statystyk

VIII SZOSOWY MARATON ROWEROWY „Pętla Drawska”

Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano: 16.06.2013Kategoria 200 >, 2013, Maraton szosowy, Szosa
To był nasz pierwszy start w tym sezonie, podobnie jak pierwszy raz byliśmy w Choszcznie, ja startowałem na dystansie GIGA czyli 252km a Marek miał wystartować na dystansie MINI czyli 96km, miał wystartować bo pecha chciał że przed startem miał poważną awarię roweru i ze startu nic nie wyszło.
Startowałem w ostatniej grupie więc było kogo gonić. Początek jak zawsze był mocny po jakiś 10km jechaliśmy już jedynie w czterech a po kolejnych 30km przez awarię roweru zostało nas już jedynie trzech. No i w tym składzie kręciliśmy i doganialiśmy pojedynczych kolarzy lub nawet grupki trzy, cztero osobowe.
Tereny wokół były bardzo malownicze, a trasa wiodła raz w górę raz w dół, w sumie to lubię takie trasy więc jechało mi się całkiem dobrze. Gdybym tylko miał troszkę więcej szczęścia w losowaniu i trafił do troszkę mocniejszej grupy to wynik mógłby być lepszy. A tak ostatnie 60km jechaliśmy już jedynie we dwóch z tym że kolega który jechał ze mną po bardzo wyczerpującej serii ostatnich startów na poprzednich maratonach nie był w stanie dawać mocniejszych zmian, poza tym ostatnie kilometry przy mocnym wietrze jechało się niezbyt lekko.
Oficjalne wyniki: Czas 7:38:11
Miejsca OPEN 14/65 W KATEGORII 4/13
Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 253.70 km (0.00 km teren), Czas: 07:35 h, Avg:33.45 km/h, Prędkość maks: 62.20 km/h
Temperatura:21.6, HR max:186 ( 93%), HR avg:148 ( 74%), W pionie:1682 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Plan zrealizowany

Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano: 02.06.2013Kategoria 200 >, 2013, Szosa
W planie miałem pokonanie dystansu 200km. Ostatnio sprawdzałem różne konfiguracje pętli no i w ramach przygotowania do maratonu w Choszcznie postanowiłem przejechać dwa i pół okrążenia. W sumie wyszło 251km a więc dystans na którym będę startował.
Pierwsze okrążenie jechało się w miarę dobrze, towarzyszył mi Marek, poza tym dziwiłem bo nie było prawie wcale wiatru. I tak przejechaliśmy 100km we dwójkę tempo było w miarę dobre ponad 33km/h. Po tych 100km Marek wrócił do Lęborka a ja ruszyłem na kolejną pętlę. Za Nową Dąbrową przyjemna jazda się skończyła, ni stąd ni zowąd zerwał się wiatr i w miejscach gdzie na poprzednim okrążeniu jechaliśmy ok 40km/h teraz ledwo dawałem radę ukręcić 32km/h. Czas pierwszego okrążenia wyszedł nam 2:33 czas drugiego miałem gorszy o prawie 10minut.

Podsumowując, przed jazdą zakładałem przejechanie tego dystansu w czasie 8:10, przejechanie go poniżej 8h było by sukcesem, szczególnie po wczorajszej 'setce' no i udało mi się, z czego jestem bardzo zadowolony. Gdyby nie wiaterek czas mógłby być nawet ciut lepszy:) Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 251.48 km (0.00 km teren), Czas: 07:52 h, Avg:31.97 km/h, Prędkość maks: 51.00 km/h
Temperatura:22.1, HR max:172 ( 86%), HR avg:144 ( 72%), W pionie:1420 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Jeziorak Tour 2012

Sobota, 22 września 2012 | dodano: 23.09.2012Kategoria 200 >, 2012, Maraton szosowy
Tym razem do Iławy pojechaliśmy jedynie we dwóch ja i Piotr. Ja wystartowałem na dystansie Giga (trzy okrążenia po 75km czyli 225km) a Piotr na dystansie Mini jedno okrążenie – 75km
Przed wyjazdem mieliśmy obawy odnośnie pogody bo zapowiedzi nie były zbyt optymistyczne, zimo, wiatr i deszcz czyli prawdziwa jesień. Na szczęście prognozy te okazały się nietrafione na czas startu, poza wiatrem który rzeczywiście był zimny i momentami porywisty, a jesień przyszła dopiero pod wieczór gdy już wyjeżdżaliśmy do domu.
Trasa w porównaniu do roku ubiegłego była zmieniona nie biegła dookoła jeziora Jeziorak ale wzdłuż jednego brzegu a następnie skręcała w stronę Miłomłynu. Jeśli chodzi o względy krajoznawcze to trasa była poprowadzona wśród bardzo fajnych terenów i widoki były naprawdę fajne. Całość niestety trochę popsuł fatalny odcinek prawie 8km dojazdu do Iławy, dziura na dziurze, aż dziw że rowery i koła to wytrzymały. Mimo tego odcinaka trasa podobała mi się było sporo krótkich i parę dłuższych podjazdów co bardzo lubię :)
Co do samej jazdy. Grupy w których startowaliśmy były losowane, trafiłem do szóstej grupy z której po 5km zostaliśmy tylko we dwóch no i całe pierwsze okrążenie ciągnęliśmy na zmianę, średnia wyszła prawie 34km/h co myślę nie jest tak złym wynikiem biorąc pod uwagę pogodę czyli silny i porywisty wiatr i to że jechaliśmy jedynie we dwóch. Po paru kilometrach drugiego okrążenie dogoniła na większa grupa z czterema zawodnikami z Giga i trzema z Mega no i w takiej grupie dojechaliśmy do serii kilku pod rząd podjazdów. Gdy kończyliśmy ostatni najcięższy podjazd przed Miłomłynem z 10-osobowej grupy została nas piątka i tak dojechaliśmy prawie do końca drugiego okrążenia. Prawie przed samą metą miała miejsce kraksa no i wyszło z tego to że na ostatnie okrążenie ruszyłem sam. Czas drugiego okrążenia był prawie identyczny jak tego pierwszego.
Jazda samemu w takich wietrznych warunkach nie należy do lekkich, no i moje tempo spadło. Na 180km miałem mały kryzys, właściwie nie był to kryzys a lekki ból prawego kolana (wyszło chyba to że tak naprawdę ostatnie moje treningi były zbyt krótkie jak na tak długi wyścig, przygotowany kondycyjnie byłem na jakieś 160km ale myślałem że mając w nogach przejechane 11tyś km nie muszę przed maratonem robić na treningach tak długich jazd i to był duży błąd ale na przyszły sezon jest nauka) Całe szczęście rozmasowałem trochę mięśnie i kolano no i ból dość szybko zniknął i już do końca się nie pojawił. Czas ostatniego okrążenia był o 14 minut gorszy. Gdyby udało mi się utrzymać tempo z dwóch pierwszych okrążeń byłbym w dziesiątce a tak zająłem 12/42 miejsce o Open a 4/8 w kategorii

Podsumowując: Występ mój mimo że nie poprawiłem czasowego mojego wyniku z ubiegłego roku (trasa była inna ale dystans ten sam) uważam za całkiem udany w Open zająłem lepsze miejsce niż rok temu no i przede wszystkim wiem nad czym będę musiał popracować w przyszłym sezonie by poprawić swoje wyniki :)
Poza tym była to moja druga jazda z nowym urządzenie PowerCal do kalkulacyjnego pomiaru mocy :) Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 222.10 km (0.00 km teren), Czas: 06:48 h, Avg:32.66 km/h, Prędkość maks: 48.90 km/h
Temperatura:11.0, HR max:186 ( 95%), HR avg:156 ( 80%), W pionie:763 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

VII Kołobrzeski Maraton Szosowy

Sobota, 11 sierpnia 2012 | dodano: 12.08.2012Kategoria 200 >, 2012, Maraton szosowy, Szosa
Sezon w pełni a ja dopiero pierwszy raz wystartowałem w maratonie szosowym w planach na ten rok miałem wystartować co najmniej trzy razy ale nie wiem czy uda mi się to zrealizować.
Wracając do Kołobrzegu, wystartowałem tu po raz drugi i znów ze swojej jazdy jestem bardzo zadowolony. Do Kołobrzegu pojechaliśmy w szóstkę. Tym razem trasa była zmieniona i do pokonania były okrążenia. Ja i Łukasz wystartowaliśmy na dystansie GIGA 243km (trzy okrążenia), Marek na MEGA 166 (dwa okrążenia) a Asia, Piotr i Witek na MINI czyli 90km (jedno okrążenie). Podsumowując występ całej ekipy LTS-u był to bardzo owocny udział w sumie zdobyliśmy w swoich kategoriach trzy II miejsca a Asia w swojej zdobyła I miejsce.
W tym roku pogoda była trochę lepsza niż w ubiegłym roku nie było tak mocnego i porywistego wiatru choć wiaterek który wiał też potrafił dawać się we znaki, bo niestety wiał on z takiego kierunku że chyba większość okrążenia jechało się ciągle pod wiatr, bo jeśli nie wiał on centralnie w twarz to wiał z takiego kierunku że dość mocno utrudniał jazdę szczególnie na ostatnim okrążeniu.
Co do mojej jazdy to wystartowałem w czwartej grupie (grupy dziesięcio osobowe startowały co 2 minuty), na początku tempo było bardzo mocne, najpierw zaczęli odpadać zawodnicy z naszej grupy a po przejechaniu mniej więcej 15km a może nawet mniej zaczęliśmy doganiać i wyprzedzać startujących przed nami. Mniej więcej po przejechaniu połowy pierwszego okrążenia nastąpiło w naszej grupie zwolnienie gdyż na punkcie kontrolnym tego który dotychczas nadawał tempo nie złapała bramka więc musiał się cofnąć i minąć ją jeszcze raz. Także nastąpiło lekkie rozprężenie i straciliśmy trochę czasu no i po kilkunastu kilometrach dogoniła nas pierwsza grupka startująca na dystansie MEGA. Tempo znów znacznie wzrosło i po kolejnych kilkunastu kilometrach została nas tylko szóstka po trzech z GIGA i MEGA no i w takim składzie przejechaliśmy do końca pierwsze ( średnia ponad 35km/h) i drugie okrążenie (średnia ok 33km/h) Na tym okrążeniu na jednym z przejazdów kolejowych musieliśmy się zatrzymać bo akurat przejeżdżał pociąg . Na trzecie kółko pojechaliśmy już we trzech (średnia spadła do 31,5km/h) ale i tak w połowie okrążenia doganiliśmy tych co startowali we wcześniejszych grupach. I tak do mety dojechaliśmy w szóstkę.
Co do samej jazdy to muszę przyznać że jechało mi się bardzo dobrze, choć pierwsze kilometry były bardzo mocne i to wtedy obawiałem się trochę czy utrzymam koło, no ale udało się i z każdym kilometrem jechało mi się coraz lepiej. Na całej trasie nie miałem ani jednego kryzysu, mięśnie dały radę, zero skurczów itp. także treningi dały efekt:)

W zeszłym roku zająłem tu 10 miejsce i III w swojej kategorii ten rok był lepszy bo zająłem V miejsce w OPEN (do zwycięscy tracąc niecałe 13minut) i II w kategorii (do pierwszego tracąc 5minut) więc za rok czas na… :)

Oficjalne wyniki:
Dystans: 243km
Czas: 07:24:48


Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 244.90 km (0.00 km teren), Czas: 07:23 h, Avg:33.17 km/h, Prędkość maks: 57.10 km/h
Temperatura:20.0, HR max:179 ( 91%), HR avg:150 ( 76%), W pionie:758 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Plan wykonany - pierwsza dwu setka w sezonie :)

Niedziela, 15 lipca 2012 | dodano: 15.07.2012Kategoria 200 >, 2012, Samotnie, Szosa
Wczoraj pogoda była fatalna, co chwilę padało i to dość intensywnie więc do jazdy zbytnio się nie nadawała. No ale już jakiś czas temu w planach miałem pokonanie 200km i tak odkładałem to z tygodnia na tydzień. Wczoraj jednak wspólnie z Łukaszem postanowiliśmy że w końcu trzeba te plany zrealizować:)
Także dziś o 8-mej, mimo że pogoda do jazdy nie była zbyt sprzyjająca ze względu na bardzo porywisty wiatr ruszyliśmy z zamiarem pokonania 200km.
Po przejechaniu 30km rzadko tak się zdarza ale przez wiatr tak ciężko się jechało że zmieniliśmy plany i zrezygnowaliśmy z pokonania zamierzonego dystansu.
Łukasz nie miał dziś swojego dnia, po dojechaniu do Starej Dąbrowy by mnie nie spowalniać jechał swoim tempem a od 50km jechałem już sam swoim trochę mocniejszym tempem. Mniej więcej od Bobrownik, mimo że wiatr wciąż dawał się we znaki z każdym kilometrem jechało mi się coraz lepiej. W Mianowicach postanowiłem że wydłużę sobie dystans do 150km no i tak pojechałem do Czarnej Dąbrówki, tu znów zmieniłem plany i pojechałem do Smolnik i Siemirowc. Z każdym pokonanym kilometrem coraz bardziej realne było zrealizowanie mojego pierwotnego planu. No i tak też się stało:) Z Siemirowic pojechałem do Kozina skąd za Mikorowem skręciłem po raz drugi do Wargowa a następnie do Łupawy, Starej Dąbrowy i Bobrownik. Z Bobrownik najpierw chciałem znów pojechać przez Damnicę do Mianowic ale ze względu na to że kończył mi się prowiant pojechałem przez Grapice do Potęgowa a następnie wróciłem do Lęborka.

Podsumowując: Pierwsze 30km jechało mi się naprawdę ciężko i skrócenie etapu było bardzo realne ale z każdym kolejnym kilometrem noga kręciła coraz lepiej i udało mi się po raz pierwszy w sezonie pokonać 200km :) Gdy zbliżałem się już do Lęborka nie czułem się tak bardzo zmęczony i tak naprawdę myślę że mógłbym spokojnie pokonać jeszcze 50km :)
Mimo że wiał mocny i porywisty wiatr pierwszą setkę pokonałem ze średnią 32km/h, drugą setkę pokonałem w podobnym tempie a 200km przejechałem w czasie 6h11m Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 211.59 km (0.00 km teren), Czas: 06:33 h, Avg:32.30 km/h, Prędkość maks: 53.10 km/h
Temperatura:18.0, HR max:176 ( 90%), HR avg:146 ( 74%), W pionie:874 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Jeziorak Tour 2011 - Iława

Niedziela, 18 września 2011 | dodano: 18.09.2011Kategoria 200 >, 2011, Maraton szosowy, Szosa
W piątek wyjechaliśmy w pięciu (ja, Andrzej, Łukasz, Piotr i Leszek) do Iławy by w sobotę wziąć udział w maratonie ‘Jeziorak Tour’ w ramach Pucharu Polski Szosowych Maratonach Rowerowych.
Prognozy pogody zapowiadały się dobrze więc nie mieliśmy takich obaw jakie towarzyszyły nam miesiąc temu w Kołobrzegu. Kwaterę tym razem mieliśmy w gospodarstwie agroturystycznym nad samym jeziorem Jeziorak w Szałkowie gdzie był start i meta maratonu więc mogliśmy w pięknych okolicach wypocząć przed startem.
Trasa maratonu prowadziła wokół najdłuższego jeziora w Polsce wokół jeziora Jeziorak. Jedna pętla wokół jeziora to długość 75km i tak były podzielone dystanse czyli MINI - 75km (jedno okrążenie) MEGA - 150km (dwa okrążenia) i GIGA - 225km (trzy okrążenia)



Ja, Andrzej i Łukasz pojechaliśmy na dystansie GIGA, Leszek na MEGA a Piotr na MINI
Trasa nie była zbyt trudna, nie było na niej jakiś specjalnie ciężkich i długich podjazdów jedynie co dało się we znaki, nie tylko mi ale większości co jechała dystans GIGA to trzecie okrążenie które jechało się już strasznie ciężko.
Od startu jechaliśmy w dość mocnym tempie po kilku kilometrach z naszej 10 osobowej grupy została tylko czwórka i tak jechaliśmy i wyprzedzaliśmy kolejnych kolarzy którzy odpadali ze swoich grup. Gdzieś mniej więcej w połowie okrążenia została nas już tylko dwójka ja i Łukasz i tak przejechaliśmy kilkanaście kilometrów gdy dogoniła nas bardzo mocna grupa składająca się z około 20 kolarzy. Załapaliśmy się do nich na koło i tak przejechaliśmy pierwsze okrążenie. Tempo było bardzo mocne ale nie było się czemu dziwić bo grupa która nas dogoniła jechała na 150km a nie jak my na 225km. Mimo to udało nam się dotrzymywać im koła ale pech chciał że jeden z tych kolarzy na zjeździe złapał gumę i cały peleton rozdzielił się. Ja akurat w tym momencie byłem w tyle tego peletonu więc nie starałem się za wszelką cenę dogonić ucieczki ale być może gdybym jechał dystans MEGA wówczas starałbym się ich dogonić a tak mając przed sobą jeszcze ok 100km nie szarpałem się zbytnio. W końcu sytuacja się wyklarowała i do końca drugiego okrążenia dojechaliśmy w piątkę. Czas na drugim okrążeniu miałem 4h16m co dawało średnią ponad 35km/h i gdybym jechał dystans MEGA i dodatkowo przycisnął jeszcze na tych ostatnich kilometrach mógłbym być znów na pudle w swojej kategorii i wskoczyć do pierwszej 10-tki w open. No ale jechałem dalej i niestety na ostatnie kółko pojechałem już praktycznie sam bo drugi kolarz który też jechał ten dystans nie był już w stanie dawać zmian. Po około 25km zostałem już całkowicie sam bo na jednym z podjazdów nie był on już mnie w stanie dogonić.
Na metę udało mi się dojechać w czasie poniżej 7h więc wynik nie jest zły i zająłem 16 miejsce w kategorii OPEN a 4 w swojej kategorii wiekowej M3
Oficjalne wyniki:
Dystans: 225km
Czas: 6:42:44


Podsumowując:
Był to mój drugi start w imprezie tej rangi i podobnie jak w Kołobrzegu jestem zadowolony ze swojego startu, wylane litry potu na treningach nie poszły na marne a doświadczenie jakie zebraliśmy podczas startu w tych maratonach na pewno przyniesie korzyści w przyszłym sezonie bo potencjał jest tylko trzeba jeszcze troszkę więcej popracować nad brakami a trochę ich jeszcze mamy. Dodatkową korzyść jaką udało nam się uzyskać z tego wyjazdu to to że podczas wieczornej uroczystości z okazji zakończenia maratony każdy z naszej piątki wylosował jakąś nagrodę rzeczową :) mi udało się wylosować licznik rowerowy :)




Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 225.00 km (0.00 km teren), Czas: 06:42 h, Avg:33.58 km/h, Prędkość maks: 51.80 km/h
Temperatura:18.0, HR max:176 ( 90%), HR avg:151 ( 77%), W pionie:735 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

VI Kołobrzeski Maraton Rowerowy

Sobota, 20 sierpnia 2011 | dodano: 21.08.2011Kategoria 200 >, 2011, Szosa, Maraton szosowy
Po raz pierwszy wystartowałem w imprezie w ramach Pucharu Polski Szosowych Maratonach Rowerowych i to od razu na dystansie Giga czyli 264km. Dotychczas moje starty ograniczały się jedynie do rajdów rowerowych które miały trochę inną formę rywalizacji.
Do Kołobrzegu pojechaliśmy w pięciu, dzień wcześniej czyli w piątek wieczorem aby w sobotę na spokojnie przygotować się do startu. Po sprawdzeniu prognozy pogody nastroje mieliśmy takie sobie bo na piątek zapowiadały się deszcze, burze i silny wiatr czyli to wszystko co jeżdżącym na rowerze zbytnio nie sprzyja, no ale w sobotę miało już nie padać a jedynie wiać. Na godzinę przed naszym wyjazdem nad Lęborkiem przeszła burza i ulewne deszcze co troszkę opóźniło nasz wyjazd a gdy już zbliżaliśmy się do Kołobrzegu od sporego wiatru kłaniały nam się drzewa, wszystko to nie napawało nas optymizmem przed jutrzejszym startem. W sobotę mimo że na niebie nie było zbyt dużo chmur i chwilami świeciło ładne słońce to wszystkim nastroje psuł wiatr który dochodził w porywach do 80km/h, jeszcze gorsze nastroje mieli ci wszyscy którzy w planach mieli dystans Giga czyli 264km bo cała droga powrotna czyli prawie 100km trzeba było jechać pod wiatr.
Gdy przygotowywałem się już do startu zauważyłem że nie spakowałem mojej opaski od pulsometru i dodatkowo popsuło mi to mój humor, no ale trudno na drugi raz muszę przygotować sobie listę i pakować się według niej by niczego nie zapomnieć.
W sumie na wszystkich dystansach Giga 264km, Mega 153km i Mini 82km w zawodach wzięło udział 438 osób. Startowaliśmy w grupach 10 osobowych co 2 minuty. Na dystansie Giga w naszej grupie startowało nas 2 z LTS-u, 5 ‘Szeszeni’ i jeszcze 3 innych. W sumie na trasę Giga wyjechało 71 osób a do mety dojechało 63 reszta już trakcie zmieniło dystans.
Na początku do ok 73km jechaliśmy w sprzyjających warunkach, udawało nam się utrzymywać dość mocne tempo i po kolei doganialiśmy i wyprzedzaliśmy grupy które wystartowały przed nami. Na 73km był rozjazd i część naszej grupy rozjechała się, część pojechała na 153km a my w 6 pojechaliśmy na 264km. Dalsza jazda z każdym kolejnym kilometrem ze względu na wiatr i przez to że grupa nasza uszczupliła się stała się trochę cięższa ale i tak tempo wciąż było mocne i doganialiśmy kolejnych zawodników. Od ok 160km zostało nas już tylko czterech a od 210km już tylko trzech i w takim składzie dojechaliśmy do mety.


Ja mijając linię mety :)


Startowaliśmy w ostatniej grupie a na mecie byliśmy w pierwszej dziesiątce. Do zwycięscy który ten dystans przejechał ze średnią prawie 35km/h straciliśmy godzinę.



Odczyt z GARMIN CONNECT


Dystans 264km, czas całkowity od startu do mety odczytany z chipa 8:29:14, średnia przy takich warunkach wyszła całkiem, całkiem 31,11 km/h :)



Ekipa LTS Lębork startująca w Kołobrzegu


Podsumowując: Mój debiut uważam za bardzo udany, przed startem po cichu liczyłem że może uda mi się znaleźć w pierwszej 20 ostatecznie jednak wypadłem dużo lepiej byłem 10 w open a 3 w swojej kategorii wiekowej więc jest się z czego cieszyć. Tym bardziej że warunki pogodowe były bardzo ciężkie, komuś kto nie jeździ na rowerze może będzie trudno to zrozumieć ale były momenty że wiatr prawie nas zatrzymywał szczególnie ostatnie kilometry gdy ma się w nogach ponad 200km a tu otwarte przestrzenie i ‘wmordewind’ który wieje i wieje, naprawdę trzeba mieć mocną psychikę by coś takiego przetrwać. Poza tym na trasie było jeszcze jedno utrudnienie, drogi a szczególnie odcinki brukowe 2 z nich były w miarę dobrej jakości z płaskimi kamieniami po których można było jeszcze spokojnie przejechać ale 3 odcinki z okrągłymi kamieniami przejechanie tych odcinków było naprawdę nieprzyjemne i ciężkie. Na trasie nie miałem w sumie żadnego kryzysu z czego się bardzo cieszę, noga bardzo dobrze kręciła, sprzęt też spisał się bardzo dobrze, koła zaliczyły sporo nierówności, bruk kilka dziur i jakoś to wytrzymały:) Szkoda że zapomniałem opaski od pulsometru wtedy mógłbym zobaczyć jaki miałem puls podczas całych zawodów. Na trasie miałem jednak małą awarie gps-a, nie wiem czemu ale sam mi się wyłączył, zanim to dostrzegłem i włączyłem go przejechaliśmy ok 3km a więc odczyt z niego jest mniejszy o kilka kilometrów. Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 256.27 km (0.00 km teren), Czas: 08:10 h, Avg:31.38 km/h, Prędkość maks: 59.10 km/h
Temperatura:20.0, HR max: (%), HR avg: (%), W pionie:1049 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

BAT Tour 2011 i nowy rekord

Sobota, 2 lipca 2011 | dodano: 03.07.2011Kategoria 200 >, 2011, Szosa
Po raz drugi wziąłem udział w maratonie szosowym Bat Tour który w sumie odbył się po raz 6 pod patronatem firmy BAT. Kilka informacji prasowych o tym maratonie: ExpressKaszubski i Kurier Bytowski
Trasa była podobna choć wydłużona o kilka kilometrów do tej którą pokonaliśmy w ubiegłym roku, ale poza trasą podobieństw nie było więcej. Zupełnie inna była pogoda, w zeszłym roku upały ponad 30°C a teraz deszcz i jedynie 13°C
Wyjechaliśmy z Lęborka o godzinie 5-tej, już od samego początku naszej jazdy zaczął towarzyszyć nam deszcz, najpierw lekka mżawka ale chwilami i dość spore opady, całe szczęście że były one jedynie chwilowe.
I etap: Lęborka – Linia - Kamienica Królewska - Sierakowic – Paczewo – Mirachowo – Strzepcz – Milwino - Wejherowo - Reda. W Redzie zjedliśmy śniadanie i po króciutkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. Ten I etap długości ok 90km był bardzo pofałdowany i pokonanie go zajęło ponad 3 godziny, dodatkowo prawie całą drogę jechaliśmy w mżawce co nie ułatwiało jazdy gdyż ciężko było utrzymać koła bo zbyt mocno chlapała woda spod kół więc musieliśmy utrzymywać trochę większe odstępy.
II etap: Reda – Bieszkowice – Karczemki – Miszewo – Rębiechowo – Kokoszki. W Kokoszkach był tylko krótki bufet i ruszyliśmy dalej. Ten etap był troszkę cięższy może nie pod względem trasy bo było on dość krótki tylko ok 43km z kilkoma długich podjazdami ale ze względu na pogodę. Gdy wyjeżdżaliśmy z Redy przestało już padać i asfalt już wysychał ale mniej więcej w połowie etapu zaczął znów mocno padać deszcz i w dodatku zaczęliśmy jechać centralnie pod wiatr, więc ten drugi krótki bufet przydał nam się by chwilę odpocząć.
III etap: Kokoszki – Przodkowo – Grzybno – Kartuzy. Kolejny przystanek to Kartuzy, najkrótszy etap tylko ok 26km ale tym razem w sumie wjechaliśmy jedynie na oddział Bat-a przywitaliśmy się z załogą i ruszyliśmy dalej.
IV etap: Kartuzy – Ręboszewo – Brodnica Górna – Klukowa Huta – Stężyca – Kościerzyna (długość ok 43km) W Kościerzynie po przejechaniu 200km mieliśmy zaplanowany obiad tak więc zatrzymaliśmy się tym razem na dłużej by się posilić i troszkę odpocząć.
V etap: Kościerzyna – Bytów. Po 35km dojechaliśmy do Bytowa i znów zatrzymaliśmy się na kolejnym oddziale gdzie czekał na nas dziennikarz z Kuriera Bytowskiego, zrobił kilka zdjęć, chwilę porozmawialiśmy, uzupełniliśmy bidony i ruszyliśmy w dalsza drogę.
VI etap: Bytów – Unichowo – Dębnica Kaszubska – Słupsk – Domaradz. (długość ok 69km) Końcówki zawsze są najcięższe ale tym razem było całe szczęście ciut inaczej choć nie do końca bo najcięższy odcinek był właśnie teraz z Bytowa do Słupska. Po przejechaniu 240km w deszczu, w temperaturze 13°C, po ponad 10godzinach w siodełku, w mokrych ubraniach czekała nas jeszcze walka z wiatrem… nie było łatwo ale udało się i dojechaliśmy do Domaradza gdzie zatrzymaliśmy się na ostatni nasz postój tym razem nie w oddziale Bat-a ale na stacji Lotosu.
VII etap: Domaradz – Łupawa – Czarna Dąbrówka – Gowidlino – Sierakowice. Te ostatnie ok 50km do Sierakowic znamy prawie na pamięć bo właśnie tu najczęściej trenujemy więc wiedzieliśmy czego możemy się tu spodziewać. Odcinek do Czarnej Dąbrówki z dobrym asfaltem i wiatrem z tyłu jechało się spokojnie, trochę gorzej ten ostatni odcinek z finałowym podjazdem Puzdrowo - Sierakowice jechało się już dużo ciężej, ale udało się i na metę oficjalnej trasy BAT Tour dojechaliśmy przed czasem.
Na mecie około 20-tej czekało na nas całe szefostwo Bat-a które przywitało nas gromkimi brawami, gratulacjami oraz upominkami w postaci dyplomu, imiennego medalu oraz kasku.

Gdy przygotowywaliśmy się do tej jazdy w głowach zaświtało nam by pokonać granicę 400km, oficjalna trasa Bat Tour to 355km więc brakowało jedynie a może aż 45km. Wszystko jednak uzależniliśmy od tego jak nam będzie się jechało. Gdy z rana startowaliśmy nikt z nas nie mówił o tych 400km tylko o tym by przejechać te 355km. Pierwsza wzmianka o naszym rekordzie padła głośno gdzieś w Kościerzynie a w Bytowie już poważnie o tym rozmawialiśmy. Gdy dojechaliśmy na metę bez chwili wahania wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że taka okazja tak szybko może się nie zdarzyć by pokonać te 400km więc ruszyliśmy w drogę powrotną na rowerach z Sierakowic przez Kamienicę Królewską, Linię do Lęborka. Jednak w Lęborku brakowało jeszcze ok 10km więc aby dobić do tych 400km pojechaliśmy jeszcze do Leśnic i z powrotem. No i udało się pokonaliśmy 400km w czasie niecałych 14 godzin.

Okrojona mapka trasy




Odczyt z mojego Garmina, bez dojazdu z domu na oddział Batu czyli bez 2,4km
GARMIN Connect

Podsumowując
Jeśli chodzi o mnie to mimo fatalnej pogody miałem dziś swój dzień, noga nadzwyczaj dobrze kręciła i czułem się bardzo dobrze. Jedynie momenty gdy startowaliśmy z bufetów po chwili odpoczynków były dla mnie ciężkie bo ciało się oziębiło na postoju i przy ponownym starcie odczuwałem zimno i potrzebowałem kilku kilometrów by się rozgrzać gdy to już się stało dalej jechało już mi się dobrze.
Na koniec należą się duże podziękowania dla firmy Bat która zorganizowała po raz kolejny ten maraton, no i dla pracowników oddziałów które odwiedziliśmy i którzy tak miło nas witali.

Jeszcze jedna notka w Kurierze Bytowskim

i kilka zdjęć


Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 402.76 km (0.00 km teren), Czas: 13:51 h, Avg:29.08 km/h, Prędkość maks: 59.50 km/h
Temperatura:13.0, HR max:174 ( 89%), HR avg:134 ( 68%), W pionie:2186 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(10)

200 km w wietrze i deszczu, ale udało się :)

Niedziela, 29 maja 2011 | dodano: 29.05.2011Kategoria 200 >, 2011, Szosa, Samotnie
Z rana pogoda nie była zbyt zachęcająca, deszczyk, wiatr i mocno się zastanawiałem czy akurat dziś zrealizować swój plan przejechania 200km. Postanowiłem że zadecyduje o tym podczas jazdy. Tak więc o 9-tej z grupką szosowców którzy wczoraj brali udział w KaszebeRundzie ruszyliśmy w trasę. Koledzy i koleżanka towarzyszyli mi do Potęgowa, dla nich był to lekki rozjazd po wczorajszym a jako że wczoraj nie brałem udziału w Kaszebie pojechałem dalej.
Na odcinku Lębork – Domaradz chwilami przez wiatr nie jechało się zbyt przyjemnie ale do tego już się w sumie przyzwyczaiłem. Po zmianie kierunku jazdy czyli gdy jechałem w stronę Czarnej Dąbrówki mimo że wiatr w dalszym ciągu dawał się we znaki ale wiał od boku więc nie był już tak dokuczliwy. Przez to też mogłem trochę nadrobić czas. Z Czarnej Dąbrówki pojechałem w stronę Pomyska a następnie przez Sulęczyno, Węsiory, Stężycę, Gołubie do Szymbarku. Ten odcinek jechało się dość przyjemnie, wiatr był boczny więc tak bardzo nie przeszkadzał. Na ulicy widziałem namalowane znaki KaszebeRundy. Z Szymbarku pojechałem w stronę Kartuz skąd przez Łapalice, Sianowo, dojechałem do Strzepcza. Wczoraj gdy przygotowywałem sobie trasę ze Strzepcza miałem pojechać w stronę Luzina a następnie przez Gniewino, Brzeźno wrócić do Lęborka, dystans byłby trochę większy bo ok. 220km ale przed Strzepczem niebo się zrobiło czarne, zaczął kropić deszcz więc postanowiłem lekko zmodyfikować trasę. Dojechałem do Linii a na liczniku miałem wówczas ok 170km jednak gdybym od razu jechał do domu nie udałoby mi się pokonać tych 200km tak więc z Linii mimo padającego deszczu pojechałem jeszcze do Kamienicy,( tu całe szczęście deszcz przestał padać) a następnie do Łebuni skąd przez Okalicę, popowo wróciłem do Lęborka. Dystans wyszedł trochę krótszy niż zakładałem ale 200km zaliczone. Cały dystans jechało się dość dobrze jednak podjazd w Kamienicy Królewskiej pokonałem zbyt ostro po prostu przeliczyłem swoje siły no i te końcowe kilometry a zwłaszcza podjazdy jechało mi się dość ciężko ale sił mi w zupełności starczyło do samego końca.



Podsumowując wyjazd udany, zrealizowałem swój plan i gdyby nie ta pogoda i chwilami dość porywisty wiatr czas mógłby być jeszcze lepszy. Tereny do jazdy bardzo fajne, ładne widoki i jazda raz w górę raz w dół :) Rower:Cicli B Crook Dane wycieczki: 206.45 km (0.00 km teren), Czas: 06:42 h, Avg:30.81 km/h, Prędkość maks: 56.20 km/h
Temperatura:16.0, HR max:190 ( 97%), HR avg:156 ( 80%), W pionie:1466 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Hell po raz drugi

Piątek, 20 sierpnia 2010 | dodano: 20.08.2010Kategoria 200 >, 2010, Wycieczka
Dziś kończąc urlop postanowiłem wybrać się po raz drugi na Hel. Pogoda dopisała jeśli chodzi o temperaturę i brak deszczu ale niestety droga powrotna była drogą przez mękę istne hell :)
Wyznaczając sobie trasę postanowiłem tym razem jechać tylko szosą unikając ścieżek leśnych, po ostatnich opadach z pewnością było mokro a czekała mnie długa droga więc chciałem unikać błotka. Wyjechałem z domu przed godziną 7-mą, wówczas temperatura oscylowała w granicach 15°C i świeciło dość ostre słońce które momentami tak raziło co utrudniało jazdę. Bez większych problemów po 2 godzinach dojechałem do Pucka skąd już ścieżką rowerową ruszyłem na Hel.
Ścieżka nic się nie zmieniła od zeszłego roku i jechało się nią dość przyjemnie.


Ścieżka rowerowa na Hel © kifor



Pierwszy postój zrobiłem sobie przy molo w Chałupach gdzie ćwiczyli serferzy



Chałupy - widok na zatokę pucką © kifor


Chałupy - widok na zatokę pucką © kifor


Po chwili odpoczynku ruszyłem w dalszą drogę. Temperatura już się podniosła o przekraczała 24°C, po drodze mijałem sporo rowerzystów a jedynym utrudnieniem były dość spore owady, nie wiem co to było ale takich rojów dawno nie widziałem, dobrze że miałem okulary, współczuję tym co jechali bez nich.
Po godzinie 11-tej dojechałem na Hel, tu pokręciłem się trochę po mieście, poszedłem na plaże


Hel - plaża © kifor


Hel - plaża © kifor


I po godzinie 12-tej ruszyłem w drogę powrotną kierując się z Władysławowa na Karwię. Tą drogą jechałem pierwszy i ostatni raz, prawie cały odcinek z Władysławowa do Rozewia pozbawiony jest asfaltu, poza tym tak wąsko, zaparkowane samochody na poboczach i tworzące się korki strasznie utrudniały jazdę.
W Rozewiu odwiedziłem latarnię morską

Latarnia morska Rozewie © kifor

Następnie ruszyłem w drogę powrotną do domu. Tak jak wspominałem na początku jazdę powrotną strasznie utrudniał porywisty wiatr który wiał prosto w twarz a nawet gdy wiał z boku to pod takim kątem że również strasznie ciężko się jechało. Dopiero odpijając w Żelaźnie na Lębork mogłem troszkę odpocząć gdyż wiatr już nie utrudniał tak bardzo jazdy.



Wycieczka mimo tego wiatru bardzo udana. Rower:Felt Dane wycieczki: 214.38 km (0.00 km teren), Czas: 09:25 h, Avg:22.77 km/h, Prędkość maks: 47.20 km/h
Temperatura:24.0, HR max:173 ( 88%), HR avg:136 ( 69%), W pionie:971 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)