Kifor - dziennik jazdblog rowerowy

avatar kifor
Lębork

Informacje

Sezon 2013 baton rowerowy bikestats.pl Sezon 2012
button stats bikestats.pl
Sezon 2011
button stats bikestats.pl
Sezon 2010
button stats bikestats.pl
Sezon 2009
button stats bikestats.pl

Geocaching

Opencaching PL - Statystyka dla kifor

my geokrets statistics

GPS

GPSies - Tracks of kifor

Prognoza pogody dla Lęborka

Pogoda w Lęborku

Muza

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

Moje rowery

Felt 16962 km
Leader Fox 11 km
Cicli B Crook 28072 km
TACX FLOW

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kifor.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

100 - 200

Dystans całkowity:11719.81 km (w terenie 1445.00 km; 12.33%)
Czas w ruchu:436:39
Średnia prędkość:26.84 km/h
Maksymalna prędkość:70.90 km/h
Suma podjazdów:66916 m
Maks. tętno maksymalne:195 (100 %)
Maks. tętno średnie:158 (81 %)
Suma kalorii:275188 kcal
Liczba aktywności:99
Średnio na aktywność:118.38 km i 4h 24m
Więcej statystyk

Cztery jeziorka

Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano: 17.04.2010Kategoria 100 - 200, Geocaching, Teren, Wycieczka
Dziś zrobiłem sobie dość ostry wycisk - dystans może niezbyt imponujący bo zaledwie 115km ale z tego prawie 90km po lesie, sporo podjazdów, mniejszych i większych, dwa z nich zapadły mi w pamięć bo były to około pół kilometrowe podjazdy o średnim nachyleniu 10% i 13% a max nachylenie dochodziło miejscami nawet do 16% więc aby je pokonać trochę się napociłem ale podjechałem. Sama jazda nie byłaby tak męcząca gdyby dodatkowo jazdy nie utrudniał dość mocno wiejący wiatr.
Z domy wyjechałem przed 9-tą temperatura w miarę okey, około 10°C wiatru jak na razie nie odczuwałem, ale to dlatego że wiał w plecy i nie był jeszcze tak mocny. Ruszyłem dobrze mi znanym niebieskim szlakiem do Rozłazina gdzie aby trochę skrócić sobie dystans i ominąć dwa dość trudne podjazdy pojechałem przez Jeżewo, Paraszyno do Barłomina gdzie z powrotem wjechałem na niebieski szlak i już zgodnie z nim jechałem przez Milwino, Przetoczyno do celu mojej dzisiejszej wycieczki. A celem moim oprócz pokonania kolejnej setki było odnalezienie 5 skrzynek.
Po dojechaniu nad jezioro Krypko ruszyłem dobrze oznakowanym czerwonym szlakiem Wejherowskim na poszukiwania skrzynek z serii Kaszubskie szlaki ukryte w pobliżu jezior. Tu pierwszy raz odczułem dość mocne podmuchy wiatru co wróżyło dość ciężką drogę powrotną.


Jezioro Pałasznik © kifor





Jezioro Wygoda © kifor





Jezioro Rębówka © kifor





Jezioro Bieszkowickie © kifor



Nad jeziorem byli już pierwsi ‘turyści’


Jezioro Bieszkowickie © kifor




Po odnalezieniu 3 z 4 skrzyneczek ruszyłem na dalsze poszukiwania tym razem multi z serii Kaszubskie drogowskazy.


Na Szemud © kifor




Po odnalezieniu skrzynki ruszyłem w drogę powrotną. Tym razem zamiast pojechać wyznaczoną w domu trasą biegnącą główną drogą przez Szemud, Cząstkowo, Smażyno, Pobłocie, Strzepcz (gdyby nie ten wiatr pewnie bym nią pojechała) wyznaczyłem sobie nową trasę powrotną biegnącą prawie cały czas lasami i bocznymi drogami gruntowymi. Ruszyłem więc z Szemud przez Szemudzką Hutę, Jeleńską Hutę, objechałem jezioro Otalżyno. Kilka kilometrów dalej wjechałem na zielony szlak rowerowy biegnący przez Smolne Błoto, Kolonię do Głusina. Wioska ta położona jest w dość sporym dole, dojechać tam jest łatwo i przyjemnie cały czas z górki, gorzej z wyjechaniem bo właśnie tu był ten ostry podjazd. Przed Lewinem odkryłem dość ciekawe miejsce Wczesnośredniowieczne Cmentarzysko Kurhanowe, nie wiedziałem że tu znajduje się coś takiego.


Wczesnośredniowieczne Cmentarzysko Kurhanowe Lewino © kifor



Zrobiłem kilka zdjęć i pojechałem dalej do Strzepcza skąd już asfaltem cały czas pod wiatr ruszyłem w stronę Lęborka.


Mapka trasy:





Wycieczka mimo porywistego wiatru na ostatnich 30km wiejącego centralnie w twarz dość udana. Cel zrealizowany, znalezione 4 skrzyneczki i pokonanie drugiej setki w tym sezonie, tym razem prawie w całości po lesie i drogach gruntowych. Rower:Felt Dane wycieczki: 114.37 km (90.00 km teren), Czas: 06:16 h, Avg:18.25 km/h, Prędkość maks: 52.10 km/h
Temperatura:10.0, HR max:171 ( 88%), HR avg:133 ( 68%), W pionie:1231 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lębork - Stilo - Łeba (szlak rowerowy R10) - Rąbka - Lębork

Sobota, 10 kwietnia 2010 | dodano: 10.04.2010Kategoria 100 - 200, 2010, Geocaching, Wycieczka
Postanowiłem dziś zrobić pierwszą setkę w tym sezonie a przy okazji również znaleźć pierwszą skrzyneczkę w tym roku. Mimo nie za ciekawej pogody oba cele udało mi się zrealizować.

O 9-tej wyjechałem z domu i ruszyłem przez Wilkowo, Łebień, Maszewko, Roszczyce, Bargędzino, Sasino dojechałem na Stilo. Odcinek ten pokonałem w takim samym czasie jak ostatnio czyli 1,2 lecz tym razem prawie cały czas wiatr wiał prosto w twarz.
Na Stilo zacząłem poszukiwania ‘skarbu’, był to mój pierwszy multicache, ale znalezienie go nie sprawiło mi trudności.

Skarb piratów © kifor


Po odnalezieniu skarbu, małym odpoczynku nad brzegiem morza, na którym wiatr dawał się ostro we znaki

Plaża Stilo © kifor


ruszyłem w dalszą drogę. Postanowiłem pojechać szlakiem rowerowym R-10 biegnącym między jeziorem Sarbsko a morzem do Łeby.

Szlak rowerowy R-10 © kifor


Szlak rowerowy R-10 © kifor


Szlak rowerowy R-10 © kifor


Odcinek ten jest dość ciekawy, można go w całości przejechać rowerem choć na tę porę roku lepiej robić to rowerem górskim, bo jest kilka dość podmokłych fragmentów.
W Łebie zupełnie nie widać że to już prawie połowa kwietnia, na ulicy pusto, największy ruch był przy remontach sklepów i różnych stoisk.
Z Łeby obrałem kierunek na Nowęcin gdzie spotkałem kolegów którzy akurat jechali do Łeby na wydmy, pojechałem więc z nimi do Rąbki zobaczyć wyrzutnie rakiet

Rąbka - wyrzutnia rakiet V2 © kifor

a następnie kawałek dalej na ruchome wydmy

Ruchome wydmy - Rąbka © kifor

Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną przez Stęknice, Wicko, Białogardę, Krępe, Janowice, Kanin, NWL do Lęborka

Moje plany dnia dzisiejszego w pełni zrealizowałem a więc znalazłem skrzynkę i pokonałem po raz pierwszy w tym sezonie granicę 100km, podsumowując wycieczka bardzo udana choć pogoda jak na tę porę roku mogłaby być już odrobinę lepsza.

Mapka trasy:
Rower:Felt Dane wycieczki: 115.30 km (40.00 km teren), Czas: 05:51 h, Avg:19.71 km/h, Prędkość maks: 56.00 km/h
Temperatura:4.0, HR max:175 ( 90%), HR avg:137 ( 70%), W pionie:580 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

szlak Dolina Słupi i elektrownie wodne

Niedziela, 20 września 2009 | dodano: 20.09.2009Kategoria 100 - 200, Wycieczka, 2009
Pogoda jak na wrzesień bardzo ładna no i postanowiłem ruszyć w teren by zobaczyć elektrownie wodne...
Wyruszyłem z domu przed godzina 9-tą temperatura niezbyt przyjemna bo tylko 13°C ale bezchmurne niebo obiecywało że z godziny na godzinę będzie robiło się coraz cieplej. Ubrałem więc rękawki, długie rękawice i ruszyłem krajową 6-tką w stronę Słupska. Po niecałych 2 godzinach dojechałem do Mianowic i za tą miejscowością zjechałem z 6-tki i już bocznymi drogami dojechałem przez Warblewo, Płaszewo do Krępy Kaszubskie skąd w dalszą drogę ruszyłem żółtym szlakiem Doliny Słupi.
Po drodze mijałem sporo grzybiarzy i kilku rowerzystów, a jeden z nich jechał akurat na podobną wycieczkę więc do elektrowni w Skarszów Dolny miałem towarzystwo, dalej niestety mój kompan nie jechał więc w dalszą trasę pokonywałem już samemu co kawałek mijając kolejnych grzybiarzy.
Niestety szlak nie jest zbyt dobrze oznakowany, tzn. kiedyś z pewnością taki był ale obecnie z oznakowania pozostały jedynie słupki i połamane tablice z których nie można odczytać kierunku jazdy, widocznie ktoś chciał pokazać jaki jest 'mocny' i połamał je. Przez to niestety przegapiłem elektrownie w Krzyni i nim się zorientowałem byłem już w Konradowie gdzie zatrzymałem się na chwilę przy górnej zaporze
Zapora wodna przy eletrowni w Konradowie © kifor

a następnie zjechałem na dół gdzie grupa wędkarzy łowiła sobie ryby. Niestety widok na samą elektrownie nie był zbyt dobry więc nawet nie wyciągałem aparatu tylko pojechałem w dalsza drogę do Gałąźni Małej gdzie na ładnym parkingu, przy szlaku wodnym Słupia zrobiłem sobie krótki odpoczynek.
szlak wodny Słupia © kifor

Gdy chwilkę sobie odsapnąłem ruszyłem dalej do największej na rzece Słupi elektrowni wodnej Gąskowo w Gałąźni Małej
Elektrownia wodna Gałąźnia Mała © kifor

skąd w dalszą drogę wciąż żółtym szlakiem wzdłuż rzeki Słupi dojechałem do zamku wodnego, który zamyka otwarty kanał rzeki
Zamek Wodny © kifor

Podczas dalszej jazdy zrobiłem mały błąd bo jechałem cały czas wzdłuż rzeki zamiast odbić w bok, no i tak dojechałem do końca drogi a żółty szlak prowadził dalej tyle że schodami w górę, musiałem więc chwycić rower w wdrapać się po schodach by dostać się na szosę. Po krótkiej jeździe ulicą znów wjechałem w las i dojechałem do kolejnego zamku wodnego tym razem nad jeziorem Głębokim
Zamek Wodny © kifor

Po chwili odpoczynku ruszyłem w dalszą drogę do Soszycy a następnie dobrze mi znanym szlakiem Zwiniętych Torów do Lęborka.

Sam szlak Doliny Słupi jest bardzo ładny, choć trzeba uważać na oznaczenia bo łatwo pomylić drogę, mi zdarzyło to się trzy razy i przez to niestety nie zobaczyłem wszystkich elektrowni, ale z pewnością odwiedzę ten szlak jeszcze nie jeden raz.

Rower:Felt Dane wycieczki: 170.90 km (100.00 km teren), Czas: 08:09 h, Avg:20.97 km/h, Prędkość maks: 47.20 km/h
Temperatura:18.0, HR max:174 ( 93%), HR avg:142 ( 76%), W pionie:1104 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Lębork - Smołdzino - Rowy - Ustka - Gardno - Lębork

Środa, 26 sierpnia 2009 | dodano: 26.08.2009Kategoria 100 - 200, Wycieczka, 2009
Dziś wziąłem dzień wolny i wykorzystałem go na wycieczkę do Ustki.
Wyjechałem około 8-mej godziny zaraz gdy tylko przestał padać deszcz, gdy wyjeżdżałem miałem nadzieją że nie spotka mnie żadna ulewa, tak tez się stało i z każdą godziną temperatura się podnosiła i jazda była czysta przyjemnością.
Z Lęborka przez Leśnice, Chocielewko, Żelazkowo, piękny podjazd o średnim nachyleniu 6% a maksymalnym 8% przed Górzynem dojechałem do Stowęcina. Za Stowęcinem skręciłem w prawo i zaczęła się nieciekawa droga, prawie cały odcinek aż do Główczyc wąski, bardzo nierówny asfalt. Z Główczyc przez Żelazo dojechałem do Smołdzina. Tym razem odpuściłem sobie górę Rowokół i od razu pojechałem szlakiem rowerowym R-10 przez Słowiński Park Narodowy wzdłuż jeziora Gardno do Rowów.

Przy tablicy:) © kifor


W Rowach sezon turystyczny trwa na dobre choć ludzi jakby mniej nawet dało się spokojnie przejechać. Z Rowów pojechałem do Dębina skąd czerwonym szlakiem ruszyłem do Ustki i tym samym rozpoczął się najbardziej ciekawy odcinek mojej wycieczki :) Na wysokości mniej więcej Poddąbia ścieżka biegła prawie samym klifem co robi niesamowite wrażenie

Klif © kifor


Ścieżka ta prawie w całości jest przejezdna

Ścieżka na klifie © kifor


choć zdarzają się fragmenty dość piaszczyste no i np takie :)

Karkołomny zjazd :) © kifor


Zdjęcie nie oddaje tego ale drugi raz chyba bym nie próbował zjazdu. Gdy zjeżdżałem był moment że już myślałem że przekoziołkuję, gdyby przednie koło się zablokowało z pewnością by tak było. Drugi podobny zjazd choć trochę łatwiejszy bo dłuższy i nie kończący się strumykiem był na wysokości Orzechowa tam też 'siedziałem' na tylnym kole by dociążyć rower ale udało się zjechać :)

Ale widoki nagrodziły te stresujące chwile

Widok na klif © kifor


Zanim dojechałem do tego drugiego zjazdu adrenalina podskoczyła kolejny raz gdy wyjechałem ścieżką która biegła szczelnie zasłonięta krzakami na krawędź klifu

Ścieżka na klifie © kifor


Ścieżka na klifoe © kifor


Dalsza droga przebiegał już spokojnie i tak oto dojechałem do Ustki gdzie przywitały mnie piękny ruiny domu wczasowego

Inna Ustka © kifor


Pokręciłem się trochę po Ustce i ruszyłem w drogę powrotną.

Najpierw pojechałem szlakiem zwiniętych przez Zapadłe, Machowinko do Gardna następnie drogami gruntowymi i polnymi do Choćmirowka gdzie wjechałem na drogę 213 i dojechałem do Główczyc. Z Główczyc pojechałem dalej do Lęborka tą samą trasą którą jechałem rano z tym że zamiast przez Leśnice do samego Lęborka dojechałem przez Redkowice i Nową Wieś.

Wycieczka udana, pogoda dopisała i mimo że w nogach prawie 160km gdy dojechałem do domu nie czułem zmęczenia, może to dlatego że tym razem wiatr mi sprzyjał i w drodze powrotnej 'wmordewind' nie dawał się tak ostro we znaki :)

Rower:Felt Dane wycieczki: 157.66 km (90.00 km teren), Czas: 07:36 h, Avg:20.74 km/h, Prędkość maks: 57.50 km/h
Temperatura:21.0, HR max:176 ( 94%), HR avg:132 ( 70%), W pionie:844 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Dzień wolny i mała wycieczka

Czwartek, 20 sierpnia 2009 | dodano: 20.08.2009Kategoria 100 - 200, Wycieczka, 2009
Dziś miałem dzień wolny więc korzystając z pogody wybrałem się na 'małą' wycieczkę.
Wyjechałem o 8 rano i wówczas temperatura nie była zbyt ciekawa bo zaledwie 15°C ale niebo było błękitne bez chmur więc spodziewałem się że z czasem temperatura podniesie się o kilka stopni tak też się stało.
Z Lęborka pojechałem czerwonym rowerowym szlakiem do Orle, trasa ta prawie w całości biegnie drogami gruntowymi i jest dość łatwa do pokonania z jednym trochę trudniejszym podjazdem do Góry. Z Orle pojechałem dalej czerwonym szlakiem do Wejherowa skąd zielonym rowerowym szlakiem do Darzlubia. Ten odcinek trasy też biegnie lasami. Problemy miałem jedynie na odcinku od szpitala w Wejherowie do Kapina ze względu na bardzo piaszczystą drogę, ale następny odcinek do samego Darzlubia to już asfaltowa droga w środku lasu, wyłączona z ruchu drogowego więc jazda to sama przyjemność. Z Darzlubia pojechałem do Mechowa, jednak nie odwiedziłem grot mechowskich byłem tu kilka lat temu i nie zrobiły na mnie wrażenia więc drugi raz nie będę płacił za wstęp. Z Mechowa ruszyłem czarnym szlakiem do Diabelskiego Kamienia
Diabelski Kamień © kifor


Trasa ta nie należała do najprzyjemniejszych, droga podmokła i kilka razy by przejechać rower zanurzał się po osie w błotku i wodzie

Czarny szlak Grot Mechowskich © kifor


no ale jakoś udało mi się dotrzeć do celu.

Droga powrotna to prawie w całości asfalt pojechałem przez Kębłowo - Luzino - Strzepcz - Linię i tak dotarłem do Lęborka

Rower:Felt Dane wycieczki: 149.75 km (85.00 km teren), Czas: 07:57 h, Avg:18.84 km/h, Prędkość maks: 53.10 km/h
Temperatura:24.0, HR max:173 ( 93%), HR avg:128 ( 68%), W pionie:1139 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lębork - Sulęczyno - Węsiory - Lębork

Sobota, 1 sierpnia 2009 | dodano: 01.08.2009Kategoria 100 - 200, Wycieczka, 2009
Pogoda dopisała więc wybrałem się na dłuższą wycieczkę.
Lębork - Sulęczyno - Węsiory (Kamienne Kręgi) - Lębork

Rower:Felt Dane wycieczki: 124.87 km (45.00 km teren), Czas: 06:21 h, Avg:19.66 km/h, Prędkość maks: 47.40 km/h
Temperatura:22.0, HR max:186 (100%), HR avg:138 ( 74%), W pionie:1060 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 7)

Piątek, 26 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Dzień 7
Jarosławiec - Łącko - Zaleskie - Wodnica - Ustka - Orzechowo - Dębina - Rowy - Gardna Wielka - Główczyce - Potęgowo - Lębork

Ostatni dzień wycieczki, pobudka jak zwykle o 6.30, śniadanko, zwijanie obozu i około 8 wyjazd.
Pogoda dziś była już o wiele lepsza niż wczoraj, przynajmniej słońce co jakiś czas znów ładnie przygrzewało, no ale wiatr ani na trochę nie zmalał więc wciąż trzeba było jechać pod wiatr.
Jechałem czerwonym szlakiem przez Korlino, Zaleskie, Starkowo do Ustki.
W Ustce zatrzymałem się na chwilę, pochodziłem po mieście, po promenadzie, odwiedziłem latarnię


Latarnia Ustka
Rok budowy - 1892
Wysokość wieży - 19,5m
Wysokość światła - 22,2m n.p.m.


Z Ustki do Rowów pojechałem czerwonym szlakiem i był to znów jeden z ładniejszych choć nie najłatwiejszy do przejechania na obładowanym rowerze odcinek.






Z Rowów przez Słowiński Park Narodowy dojechałem do Gardna a stamtąd kierowałem się już do Lęborka.

PODSUMOWANIE
Dzisiejszy dzień był jednym z cięższych dni ze względu na wiatr który chwilami dość mocno dawał się we znaki. Im bliżej było do domu to wiatr wiał coraz mocniej jakby nie chciał abym już wracał :)

PODSUMOWANIE CAŁEJ WYCIECZKI



Ta wycieczka była moją pierwszą tego typu wyprawą, której się z początku trochę obawiałem. Po początkowych problemach z bólem mięśni ud z każdym kolejnym kilometrem jazda stawała się coraz przyjemniejsza :) no i gdyby nie ten wiatr... tak sobie policzyłem że z wiatrem podczas całej siedmiodniowej wycieczki jechałem gdzieś około 60km a resztę dystansu musiałem pokonywać pod wiatr, oczywiście nieraz nie był on odczuwalny bo jechałem gdzieś w głębi lasu ale w otwartym terenie dawał się ostro we znaki. Tak więc gdyby nie ten wiatr wycieczka byłaby jeszcze przyjemniejsza, ale i tak było fajnie. Odwiedziłem wiele ciekawych miejsc, niektóre z nich zrobiły na mnie wielkie wrażenie a niektóre, no cóż zobaczyłem je i już, jako bonus wycieczki i dodatkowa atrakcja załapałem się na zlot miłośników militariów w Darłowie i mogłem pooglądać pokazy. Na pewno jednak do największych atrakcji należały odcinki gdzie jechałem wzdłuż wybrzeża po klifach z których to rozciągał się piękny widok na morze. Naprawdę dla takich widoków warto przejechać tę trasę :)
Po drodze mijałem wielu rowerzystów między innym w Darłowie spotkałem rowerzystów z Gliwic którzy jak się później okazało - spotkałem ich drugi raz w Rowach - pokonywali ten sam odcinek drogi co ja czyli jechali ze Świnoujścia do Łeby :)
Podczas całej wycieczki pogoda w sumie dopisywała, oczywiście poza wiatrem i niedzielnym odcinkiem prawie 50km które to pokonywałem w strugach deszczu, ale kurtka i przede wszystkim ochraniacze na buty spisały się dobrze.
Co do sprzętu to rower spisał się w sumie też bez zarzutów, nie miałem ani jednej usterki, nie złapałem żadnej gumy choć dwa razy zdarzyło mi się przejechać po rozbitych butelkach ale oponki Schwalbe Marathon Extreme które to specjalnie kupiłem na takie wycieczki i pod tym względem spisały się wyśmienicie, poza tym dobrze się spisały na drogach i ścieżkach leśnych, na małych pisakach też dawały radę. Na smarowanie łańcucha zużyłem prawie całą 60ml buteleczkę smaru Pedros Ice Wax.
Teraz trochę o nawigacji z którą jechałem. Całą trasę wyznaczyłem sobie w domu na komputerze, niestety w terenie okazywało się niestety, było tak chyba ze trzy razy że trasy te po lesie nie zawsze są do przejechania i musiałem szukać objazdów, ale w tym przypadki nawigacja bardzo pomagała. Sygnału nie zgubiła ani razu. Do ładowania nawigacji używałem ładowarki na baterie i zużyłem 5 kpl akumulatorków.

Podsumowując, wycieczkę uważam za bardzo udaną i z pewnością jeszcze nie raz wybiorę się na podobne wyprawy :)


Na koniec trochę ogólnych statystyk wycieczki:

Wszystkie kilometry: 784.40 km (w terenie 435.00 km; 55.46%)
Czas na rowerze: 51:52
Średnia prędkość: 15.12 km/h
Maksymalna prędkość: 45.80 km/h
Suma podjazdów: 3291 m
Średnio na wycieczkę: 112.06 km i 07:24 godz.
Liczba awarii sprzętu: 0
Kilometry w deszczu: około 50 km


Rower:Felt Dane wycieczki: 132.30 km (65.00 km teren), Czas: 07:50 h, Avg:16.89 km/h, Prędkość maks: 45.00 km/h
Temperatura:18.0, HR max:159 ( 85%), HR avg:116 ( 62%), W pionie:608 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 3)

Poniedziałek, 22 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Dzień 3
Wilczkowo - Świerzno - Kamień Pomorski - Sibin - Wolin - Mokrzyca Wielka - Wapnica - Lubin - Wicko - Międzyzdroje - Świnoujście

Pobudka jak zwykle o 6.30. Dzięki temu że miałem pokój mogłem spokojnie się wyspać a przy okazji wysuszyć ubrania.
Po lekkim śniadaniu, wyczyszczeniu i nasmarowaniu roweru (po wczorajszym łańcuch stawał się już trochę brązowawy) o godzinie 8 wyruszyłem w dalszą drogę. Dzisiaj w planie miałem dojechać do Świnoujścia przez Kamień Pomorski i Wolin.
Tak też się stało, trasa prowadziła głównie asfaltowymi drogami i to w dodatku prawie cały czas jechałem z wiatrem, więc jazda była czystą przyjemnością.
O godzinie 10-tej byłem już w Kamieniu Pomorskim



Pochodziłem trochę po mieście, porobiłem parę zdjęć




i pojechałem dalej.

Półtorej godziny później byłem już w Wolinie, gdzie zatrzymałem się na mały posiłek, pochodziłem po mieście odwiedzając kilka ciekawych miejsc


Wzgórze Wisielców

Czas biegł dość szybko i trzeba było jechać dalej. Wówczas jednak natrafiłem na drobne problemy z wydostaniem się z miasta. Nie mogłem znaleźć drogi rowerowej którą miałem jechać do Świnoujścia tak więc trasą turystyczną pojechałem do Mokrzycy a później do Wapnicy



Z Wapnicy niedaleko było do Lubina gdzie wstąpiłem na punkt widokowy zlokalizowany na terenach średniowiecznego grodziska



skąd rozciągał się piękny widok na Zalew Szczeciński


Zalew Szczeciński

Z Lubina miałem pojechać szlakiem rowerowym do Świnoujścia, niestety znów nie mogłem go znaleźć więc pojechałem do Międzyzdrojów a stamtąd szlakiem R-10 dojechałem do Świnoujścia, po drodze odwiedzając umocnienia a także latarnie morską


Stanowisko dowodzenia baterii Goben


Bateria brzegowa


Bateria wschodnia







Po zwiedzeniu militarnych obiektów pojechałem do latarni morskiej


Latarnia Świnoujście
Rok budowy - 1857
Wysokość wieży - 68m
Wysokość światła - 68m n.p.m.


następnie przeprawiłem się przez Świnę i zacząłem odwiedzać kolejne militarne obiekty.


Fort Anioła

Robiło się już późno a musiałem jeszcze znaleźć jakiś nocleg. Udało mi się to na polu namiotowym 'Relax' i po prysznicu, kolacji poszedłem spać po 22

PODSUMOWANIE
Trzeci dzień jazdy był bardzo przyjemny, mięśnie nóg już w ogóle nie dokuczały i jechało się bardzo przyjemnie, dodatkowo przez cały dzień ładnie świeciło słońce i temperatura w granicach od 17-26°C. Ten dzień bogaty był również w różne atrakcje do zwiedzania, po raz pierwszy też podczas tej wycieczki mogłem usłyszeć szum morza :)




Rower:Felt Dane wycieczki: 115.35 km (55.00 km teren), Czas: 07:07 h, Avg:16.21 km/h, Prędkość maks: 32.90 km/h
Temperatura:21.0, HR max:166 ( 89%), HR avg:124 ( 66%), W pionie:488 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 2)

Niedziela, 21 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Dzień 2
Rosnowo - Dobrowo - Sławoborze - Międzyrzecze - Gryfice - Wilczkowo

Pobudka o 6.30, na dworze piękne czyste niebo i świecące słońce. Zapowiadał się ciepły dzień. Z pakowaniem obozu musiałem trochę odczekać by wysuszyć namiot i tak zeszło mi prawie do godziny 8. Wówczas to zwinąłem namiot i zacząłem wszystko pakować na rower. Niestety przez mój błąd (nie taka kolejność zakładania sakw) mogłem ponieść dość sporą finansową stratę, całe szczęście że obyło się tylko na urwanym uchwycie od torby na kierownicy. Zamiast tę torbę założyć na końcu, założyłem ją jako pierwszą i kierownica się przekręciła przez co rower się przewrócił no i urwał uchwyt, a w torbie miałem aparat i całe szczęście że go nie uszkodziłem. Jakoś udało mi się usztywnić uchwyt i założyć torbę na kierownicę przytrzymując ją expanderem. I tak o 8.20 wyjechałem w dalszą drogę.
Pierwsze 20km biegło przez lasy więc prędkość nie była powalająca, choć zdarzały się dość przyjemne odcinki. Z każdą minutą na niebo nadciągały coraz ciemniejsze chmury i było tylko kwestią czasu kiedy zacznie padać.



Niestety to co nieuniknione czyli deszcz zaczął padać gdy dojeżdżałem do Międzyrzecza. Chwilę pojechałem w deszczu ale gdy zaczęło już na dobre padać przystanąłem bo chciałem przeczekać. Niestety nie zanosiło się by przestało padać więc postanowiłem jechać dalej, do celu pozostało mi jakieś 40km i trzeba było je jakoś pokonać. Tak więc bez ociągania przy padającym raz lżej raz mocniej deszczu, brnąc w błocie, kałużach dojechałem około 19-tej do Wilczkowa. Tam wynająłem pokój w gospodarstwie agroturystycznym, wyczyściłem rower bo wyglądał strasznie, wziąłem ciepły prysznic, przeprałem rzeczy, no i mogłem podładować komórkę i nawigację. Gdy dojechałem do Wilczkowa nawigacja nagle mi zgasła, nie wiem co było tego przyczyną. W każdym bądź razie skutek był taki że niestety nawigacja nie zapisała śladu z tego dnia.

PODSUMOWANIE
Drugi dzień jazdy nie zaczął się zbyt szczęśliwie (ułamany uchwyt torby na kierownicy) i tak tez się skończył (restart nawigacji i brak śladu jazdy z tego dnia) poza tym cała niedzielna jazda w większości lasami i drogami gruntowymi nie była zbyt przyjemna a to ze względu na bardzo mokre drogi i ścieżki. Rower:Felt Dane wycieczki: 115.32 km (70.00 km teren), Czas: 08:15 h, Avg:13.98 km/h, Prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:, HR max: (%), HR avg: (%), W pionie: m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Lębork - Świnoujście - Lębork (dzień 1)

Sobota, 20 czerwca 2009 | dodano: 27.06.2009Kategoria Wycieczka kilkudniowa, 100 - 200, 2009
Zaczął się urlop więc czas na długo planowaną wycieczkę do Świnoujścia a później wzdłuż polskiego wybrzeża z powrotem do Lęborka.

Dzień 1 - sobota
Lębork - Domaradz - Dębnica Kaszubska - Suchorze - Barcino - Kępice - Polanów - Mostowo - Grzybnica (Kamienne Kręgi) - Rosnowo

Wieczorem przed wyjazdem czyli w piątek zapakowałem sakwy według listy by o niczym nie zapomnieć. Była to moja pierwsza samotna i w dodatku tak długa wycieczka rowerowa, w związku z tym miałem lekkie obawy czy dam radę.
W sobotę rano zjadłem śniadanie i o 7.50 wyjechałem w swoją podróż. Temperatura była w miarę dobra do jazdy bo jakieś 16°C, poza tym zero słońca no i jak zwykle przez ostatnie dni wiał wiatr ale całe szczęście że nie padał deszcz. Podczas planowania wycieczki zakładałem że najpierw pojadę wzdłuż wybrzeża do Świnoujścia a z powrotem do Lęborka trasą bardziej w głębi wybrzeża. No ale jak to bywa, plany planami i w rzeczywistości ze względu na wiejący wiatr z zachodu pojechałem odwrotnie niż z początku planowałem, a więc najpierw w głębi wybrzeża do Świnoujścia pod wiatr a z powrotem już z wiatrem (tak sobie przynajmniej myślałem) wzdłuż wybrzeża do Lęborka.
Pierwsze 50km było tragiczne, po pierwsze nie byłem przyzwyczajony do jazdy z tak odciążonym rowerem (sakwy ważyły około 28kg), po drugie jechałem pod wiatr więc chwilami trochę rzucało rowerem, po trzecie źle rozplanowałem siły i narzuciłem sobie na początku zbyt ostre tempo. Tak więc po pierwszych 35km musiałem zrobić przymusowy postój by trochę odpocząć bo dalej nie byłem w stanie jechać gdyż dość mocno dawały o sobie znać mięśnie dwugłowe ud, a to przecież dopiero początek jazdy. No ale chwilkę odpocząłem, ból mięśni się zmniejszył i pojechałem dalej. Po przejechaniu 50km zrobiłem drugi odpoczynek tym razem już planowany by coś zjeść. Akurat w momencie gdy się zatrzymałem zachmurzyło się dość mocno i przez jakieś 15 minut popadał deszcz. Zjadłem, odpocząłem, deszcz przestał padać jak na zawołanie i pojechałem dalej. Ale daleko nie zajechałem tylko około 15km bo znów zaczął padać deszcze tym bardziej bardziej intensywnie że zmuszony byłem do kolejnego przystanku pod drzewem. Przejechałem tylko jakieś 65km czyli jeszcze nie byłem w połowie drogi a już miałem trzy prawie 20 minutowe przerwy. No ale tak bywa w drodze, pogody nie jest się w stanie przewidzieć. Po prawie 20 minutach deszcz zelżał i można było ruszyć w dalszą drogę. Mięśnie już prawie zupełnie przestały dokuczać i z kilometra na kilometr jechało się coraz lepiej.



Prawie pusta droga

Droga biegła różnie to po szosie z dobrą nawierzchnią i prawie bez żadnego samochodu to po drogach gruntowych i kocich łbach.


O godzinie 17-tej już bez długich i przymusowych postojów dojechałem do Grzybnicy i odwiedziłem Kamienne Kręgi


Kamienne Kręgi



Po zrobieniu paru zdjęć obejrzeniu kurhanów ruszyłem lasem do Rosnowa gdzie zaplanowałem nocleg.

O godzinie 19-tej rozbiłem namiot na prawie pustym polu namiotowym nad jeziorem Rosnowskim, przygotowałem sobie posiłek makaronik no i wówczas po raz trzeci w tym dniu zaczął padać deszcz. Mi to już całe szczęście nie przeszkadzało.


PODSUMOWANIE
Pierwszy dzień jazdy obył się bez niespodzianek nie licząc bólu mięśni dwugłowych ud na początku jazdy, jednak z każdym kilometrem jazda stawała się przyjemniejsza.

GALERIA ZDJĘĆ


Mapa przejazdu Rower:Felt Dane wycieczki: 154.03 km (75.00 km teren), Czas: 09:02 h, Avg:17.05 km/h, Prędkość maks: 38.70 km/h
Temperatura:17.0, HR max:184 ( 98%), HR avg:141 ( 75%), W pionie:1007 m
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)